Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sportowe. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sportowe. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 9 października 2014

Tort tygrysi i kibicowanie.

W związku ze zbliżającą się galą, do której, wypadałoby żebym przybrał masy, a także kontuzją, która uniemożliwiła mi występ na ALMMA nastąpiła zmiana koncepcji. Dwa tygodnie przerwy i już bez ścisłej diety. Tak się ucieszyłem, że zrobiłem tort tygrysi. Jego nazwa wzięła się z kolorów jakie zawiera. Tygrysi to tak dumnie brzmi i kojarzy się z walką :), a ogólnie to koncepcja pomarańcz, czekolada i nutka marcepanowa.

biszkopt

3 szklanki mąki
2 szklanki cukru
1/3 szklanki oleju
2 szklanki soku pomarańczowego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
pół aromatu pomarańczowego

krem

2 budynie czekoladowe
kakao
margaryna
0,5 l mleka roślinnego

polewa

pół kostki margaryny
5 łyżek cukru pudru
aromat migdałowy


Składniki na biszkopt mieszamy ze sobą w tej kolejności jak są podane i taką masę wlewamy do tortownicy, którą również wkładamy do nagrzanego wcześniej piekarnika tyle, że na co najmniej 45 minut, a nawet godzinę. Po 45 minutach sprawdzić patyczkiem czy środek jest dopieczony. Jeśli nie to przetrzymać trochę dłużej i zaglądać co 5-10 min. Po ostygnięciu kroimy przez środek tak, aby powstały nam dwa koła o równej grubości.
Budynie przyrządzamy według opisu na opakowaniu tylko mleka dajemy dwa razy mniej. Po ostygnięciu miksujemy z margaryną i dodajemy kakao. Taką ilość żeby było w miarę ciemne, bo po dodaniu białej margaryny lekko się nam rozjaśni :) Kładziemy krem na jedno koło i przykrywamy drugim.
Margarynę rozpuszczamy w rondlu, dodajemy cukru pudru i dolewamy aromatu. Polewamy wierzch tortu i czekamy aż ostygnie.

To, że mam kontuzję nie oznacza, że nie mogę kibicować, a w ubiegłym tygodniu było komu.
Ostatnio dwie gladiatorki brały udział w prestiżowych zawodach.

26 września na mistrzostwach Europy w Tajskim Boksie walczyła znana z wywiadu dla Otwartych Klatek Marta Gusztab. Biorąc pod uwagę godziny w jakich walczyła mogłem podziwiać to tylko na transmisji internetowej. Niestety decyzją sędziów mistrzynią Europy Została jej przeciwniczka.


Dane mi było na żywo oglądać tylko niedzielne walki na Kraków Arenie, z czego ta finałowa Rafała Simonidesa była najmniej ciekawa. Miały byś starożytne zasady Muay Boran, tak była reklamowana, a było nie wiem co :) Natomiast bardzo możliwe, że impreza z udziałem tak mało popularnego sportu musiała na siebie zarobić.
Dużo lepiej podobała mi się walka, którą wygrał Vital Hurkou, któremu zresztą też kibicowałem.


Tydzień później, bo 4 i 5 października na mistrzostwach Polski w judo walczyła inna gladiatorka, znana z wywiadu u mnie, Agata Perenc. Szła jak burza kończąc walki przed czasem, niestety w finałowej, w wyniku decyzji sędziów, zdobyła tytuł vice-mistrzyni Polski. Żeby nie było, nie znaczy to, że jej przeciwniczka zdobyła więcej punktów, ale że mniej kar :) Dla kogoś trenującego BJJ niesamowicie irytujące widowisko, bo sędzia przerywał walkę w najlepszym momencie :D


Pokazała charakter i już następnego dnia, w zawodach drużynowych, wygrała obie walki przed czasem. Przed Agatą teraz eliminacje olimpijskie, także trzymajcie kciuki, to będziecie mieli co oglądać w telewizji za dwa lata :)

sobota, 28 czerwca 2014

Bieg uliczny i owsianka mistrza. Aha, jeszcze dzień wegańskiej pizzy.

Po ulicach często się biega. Czasem goni się kogoś lub coś. Czasem ktoś nas goni. Ta pierwsza sytuacja jest dużo bardziej komfortowa, ale za to w wyniku tej drugiej mamy lepsze osiągi :)
Czasem organizuje się bieganie gdzie nie goni się niczego. Chyba, że ładne widoki :) W takim właśnie bieganiu ulicznym postanowiłem wziąć udział dzisiaj. Trochę nie moja bajka, ale zawsze coś sportowego :) Tym bardziej, że to jedna z imprez, w których po prostu bierze się udział dla samego brania.
Bieg odbył się pod hasłem TOLERANCJA NA SPORTOWO w mieście Oświęcim. Co jest wybudowane w Oświęcimiu to chyba nie trzeba mówić nikomu. Czasem trzeba tylko przypomnieć niektórym przez kogo to zostało wybudowane, albo co się działo w tych budowlach. Ale tu nie o tym.

Przed biegiem trzeba zjeść energetyczny, ale lekkostrawny posiłek. Taki co nie będzie nam za długo leżał w żołądku, bo jak zacznie tam trząść to może wrócić na powierzchnię. Idealna do tego była owsianka mistrza. Mistrza dlatego, że przepis zaciągnąłem od oficjalnego mistrza świata w przyrządzaniu owsianki. Ilości składników podaję jak w originale. I pamiętajcie! Najlepsza owsianka robiona jest na wodzie. Jeśli ktoś chce sobie dodać mleka to robi to dopiero po ugotowaniu.

pół garści grubych płatków owsianych
pół garści błyskawicznych płatków owsianych
kubek wody
szczypta soli

Dodatki, które się daje na mistrzostwach
konfitura jagodowa
melasa lub syrop klonowy
mus malinowy


Wodę doprowadzamy do wrzenia i wsypujemy grube płatki. Gotujemy 3-4 min i dosypujemy błyskawiczne. Gotujemy cały czas mieszając aż masa nam się zrobi w miarę jednolita. Teraz dopiero solimy. Gdybyśmy dodali soli za szybko utrudniłaby mięknięcie płatków.
Po wszystkim podajemy z jednym z dodatków, albo ze wszystkimi. 
Naprawdę działa. Poczułem lekki spadek siły dopiero na końcu biegu jak już sporo przyspieszyłem.

Cała impreza zgromadziła zarówno amatorów biegania, którzy po prostu sobie biegają jak i profesjonalistów. Ci pierwsi stali z przodu i dość szybko znikli po to żeby nas mogli zdublować przy którymś okrążeniu :) Wśród nich Robert Korzeniowski.


Bieg się zaczął. Kilka pierwszych rzędów ostro uciekło i nadeszła kolej na nas. Przy rytmach muzyki SKA na pełnym luzie mogliśmy zacząć swój bieg.


Bieg odbywał się na dystansie 10 km w sposób, jaki niektórym nie odpowiada czyli 4 okrążenia. Zero spiny, ale duch walki pełen :)

Dobiegłem z całkiem dobrym wynikiem, ale nie to było najważniejsze. 


KAŻDY, kto ukończył ten bieg może być z siebie bardzo zadowolony. Po pierwsze samym startem dokonał czegoś na co przeważająca większość społeczeństwa w ogóle by się nie odważyła, a większość z tej większości nawet by nie dokonała.
Każdy z uczestników dostał jeszcze dwie pamiątkowe koszulki, co powinno być standardem na zawodach zwłaszcza tam, gdzie obowiązuje wysokie wpisowe. Niestety nie jest :)

Impreza świetna. W biegu mieli też wziąć udział znani bokserzy, ale ja ich nie spotkałem, a szkoda, bo zależałoby mi najbardziej na Michalczewskim za jego podejście do sportu i odważne wypowiedzi.
Jedyny minus to świętowanie 

Wieczorem, w związku z celebrowanym dziś międzynarodowym dniem wegańskiej pizzy zasłużona nagroda czyli pieczarki, cebula, brokuły, oliwki, pepperoni i tofu na cieście kalafiorowym:)


Impreza świetna. W biegu mieli też wziąć udział znani bokserzy, ale ja ich nie spotkałem, a szkoda, bo zależałoby mi najbardziej na Dariuszu Michalczewskim. Cenię go za jego podejście do sportu i odważne wypowiedzi.
Jedyny minus to świętowanie przy tej okazji 25 lat pozornej wolności. Niech epitet "pozorna" posłuży za cały komentarz :)

środa, 29 stycznia 2014

Mistrz świata Muay Thai - wywiad i jego pasta

Oto wywiad z weganinem łamiącym wszelkie stereotypy, a przede wszystkim odnośnie wagi koguciej. Mającym za sobą wiele sukcesów sportowcem w tym mistrzostwo świata Federacji WBC. Przed Państwem Jan Müller, który jest bardzo sympatyczny, ale i przypierdolić potrafi :)


Jak długo uprawiasz sporty walki i jak to się zaczęło?

Zacząłem od Muay Thai 12 lat temu, ale ze sportami byłem związany od dziecka. Najpierw piłka nożna, hokej itp., a potem koszykówka. Grałem nawet w młodzieżowej kadrze narodowej, ale z powodu braku czasu na studiach zrezygnowałem i zająłem się kulturystyką.  Brakowało mi sportu, a zawsze podobały mi się sztuki walki, głównie jako  wyzwanie dla własnego rozwoju, dlatego spróbowałem tajskiego boksu, który w tym czasie był uważany za najbardziej kompleksowy i intensywny sport walki. MMA dopiero wtedy raczkowało. Dzięki przygotowaniu, które dały mi inne sporty, bardzo szybko osiągnąłem efekty i w przeciągu roku zacząłem startować w zawodach, gdzie zdobywałem tytuły, co dodatkowo mnie zmotywowało. Między innymi ze względu na promowanie współczucia dla zwierząt chciałem pokazać na własnym przykładzie, że dieta bezmięsna może na nas wpływać pozytywnie.

Dlaczego jesteś weganinem? Jak wyglądały początki?

Jestem weganinem z powodów etycznych, cała reszta (lepsza kondycja i zdrowie) jest dla mnie tylko doskonałym dodatkiem. Na pierwszym miejscu kwestie etyczne. Nie chciałbym, żeby jakiekolwiek zwierzę umierało lub cierpiało z mojego powodu, już od dziecka miałem silne relacje ze zwierzętami.
Wychowałem się na wsi gdzie bawiłem się ze zwierzakami, uczyłem się je rozumieć i … intuicyjnie czułem, że są moimi przyjaciółmi. Mam taki sam stosunek do natury samej w sobie i jestem pod mocnym wpływem ekologii. Natura jest dla mnie ogromnym źródłem inspiracji w postrzeganiu świata, ale też w muzyce, co widać po tekstach jakie piszę. Weganizm jest najbardziej ekologicznym i etycznym stylem życia jaki mogłem wybrać. Byłem na diecie wegetariańskiej 20 lat, a weganinem jestem od pięciu.

Czy miałeś jakieś problem z budowaniem masy mięśniowej z powodu spożywania tylko białka roślinnego?
 
Absolutnie! Wręcz przeciwnie. Kiedy grałem w koszykówkę byłem chudy i jak tylko przeszedłem na wegetarianizm przybrałem 15 kg masy mięśniowej w bardzo krótkim czasie. Teraz ważę 115 kg (mam 2 m wzrostu) i czuje się świetnie na diecie złożonej tylko z roślin. Oczywiście należy się upewnić, że nasza dieta ma wszystko czego potrzebujemy, ale na to samo musimy uważać w przypadku diety konwencjonalnej.  Rośliny to bogate źródło białka dlatego nie ma żadnego problemu. Jeśli posiadasz podstawową wiedzę w kwestii odżywiania możesz zapewnić prawidłową ilość oraz skład aminokwasów.

A co z siłą?

Dieta roślinna jest świetna na siłę. Mamy pełno przykładów dookoła. Na przykład jeden z najsilniejszych ludzi na ziemi, weganin Patrik Babounian i wielu innych. Jeśli chodzi o mnie to po przeskoczeniu z diety wegetariańskiej na wegańską siła nawet wzrosła, tak samo jak wytrzymałość fizyczna. To są bonusy diety wegańskiej, które przychodzą wraz z czystym sumieniem, że ani zwierzęta, ani planeta nie musi cierpieć z naszego powodu.

Jakie jest Twoje zdanie na temat diety wegańskiej I osiągnięć sportowych? Czy są jakieś płaszczyzny, w których są lepsi lub gorsi?

Jeśli chodzi o sport, zwłaszcza tam gdzie występuje ogromny wysiłek fizyczny (sporty walki, ultra maraton itp.) dieta warzywna jest bardzo korzystna, na co jest wiele dowodów. Ograniczenia są tylko w naszej głowie i możemy nad tym pracować – w czym pomaga nam również dieta wegańska, dlatego, że widzisz rzeczy w różnej perspektywie i możesz sobie przesuwać ograniczenia.  Nie jestem w stanie wskazać żadnych  przeciwwskazań. Może w jakiś krajach, gdzie mamy małą dostępność wysokiej jakości wegańskich produktów, ale to też się zmienia.

Jak wygląda Twoje typowe dzienne menu? Używasz jakiś suplementów?

Staram się odżywiać zgodnie z zasadami zdrowego trybu życia, dlatego jem odpowiednią ilość posiłków dziennie (około sześciu), dużo świeżych owoców i głównie warzywa. Zwracam uwagę, aby w posiłkach była odpowiednia ilość białka. Ogólnie to naprawdę lubię smoothie i surową dietę, ale smakują mi też klasyczne posiłki jak makarony itp. Gustuję też w kuchni tajskiej, którą poznałem w czasie moich treningów w Tajlandii. Kuchnia tajska jest lekka, ale pożywna i dobrze zbilansowana.
Jeśli chodzi o suplementy to od czasu do czasu używam wegańskiego białka konopnego, ale to głównie z wygody kiedy nie chce mi się gotować. Normalnie tego nie potrzebuję. Zwracam też uwagę na dostarczanie witaminy B12.

Dużo fighterów ma problem z poziomem testosteronu ze względu na długie treningi. Bierzesz jakieś stymulanty testosteronu? Jak sobie z tym radzisz?

Muszę powiedzieć, że nigdy nie miałem takiego problemu na diecie wegetariańskiej, a w szczególności na wegańskiej.  Nawet na odwrót – dieta wegańska obudziła we mnie pokłady zdrowej agresji, która jest połączona z testosteronem – czuję się szybszy i bardziej wybuchowy w czasie sparingów, a moje ciało szybciej się regeneruje. To ta sama siła tylko, że ma same pozytywne skutki. To jest powód, dla którego nie używam tego typu specyfików.

Czy kiedykolwiek miałeś jakieś problem zdrowotne z powodu swojej diety?

Dokładnie na odwrót :) Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy byłem chory od czasu kiedy przestałem jeść mięso (ponad 20 lat).

Czy masz jakiś specjalny tryb życia z powodu sportu? Co z alkoholem, słodyczami itp?

Może nie z powodu sportu co z powodu stylu życia. Jestem blisko związany ze straight edge – oznacza to życie bez narkotyków. Z tego powodu nie piję alkoholu, nie palę, nie ćpam, nie piję kawy itp. Nie lubię nawet słodyczy. Nie lubiłem ich od dziecka, dlatego mam szczęście w tej kwestii. Nie traktuję straight edge , czy weganizmu, jako jakiegoś poświęcenia, albo czegoś co muszę sobie odmawiać. Dla mnie to pozytywna decyzja która bardzo dużo mi dała – czysty umysł, większe zrozumienie otaczającego mnie świata i tego co dzieje się wewnątrz mnie.

Jak wygląda Twój dzienny cykl treningowy?

Obecnie jakoś specjalnie nie walczę, ale trenuję zarówno sam jak i innych. Rano prowadzę trening dla ludzi, potem idę do pracy, a po południu mam swoje treningi 3 razy w tygodniu. W pozostałe dni siłownia. Czasem biegam lub uprawiam inne sporty np. koszykówkę. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez wysiłku fizycznego.

Jaka (i dlaczego) była Twoja najcięższa walka w karierze sportowej?

Paradoksalnie nie była to żadna walka o tytuł tylko zwykła walka w Wiedniu kilka lat temu. Moim przeciwnikiem był Turek, który miał ogromne wsparcie ze strony fanów, przyjaciół i rodziny znajdujących się na widowni. Jego styl był bardzo ciężki. To był 120 kilowy wielki facet, który walczył ostro od pierwszej sekundy. Obaj trafialiśmy się wiele razy, trzy razy prawie wylecieliśmy z ringu, ale przede wszystkim byliśmy ostro wyniszczeni. Wygrałem, ale byłem obity jak nigdy wcześniej, nawet na różnych zawodach z systemem turniejowym, czy nawet na mistrzostwach świata. Ledwo mogłem chodzić przez kilka dni, miałem ogromne stłuczenia na nogach, prawie połamane żebra, lekkie wstrząśnięcie mózgu, totalnie okopane przedramiona od bloków i blizny na twarzy… Ale było to dla mnie fantastyczne doświadczenie, którego nie zamieniłbym na nic innego, mimo że odczuwałem to jeszcze przez kilka tygodni po walce.

Co robisz poza treningami? Masz jakieś hobby?

Poza pracą, która sprawia mi wiele przyjemności (pracuję w niezależnej agencji reklamowej) tworzę muzykę. Gram w zespole o nazwie TISÍC LET OD RÁJE (Tysiąc lat od raju – www.tlor.cz) , który miesza metal z hardcorem, a przy tym świetnie mnie relaksuje. Ta muzyka jest bardzo agresywna, intensywna i wymagająca technicznie. Lubię także bardziej ambitną muzykę, także ambient.
Współtworzę projekt (www.river-music.com). Lubię także muzykę klasyczną. Piszę również teksty co jest bardzo kreatywne I doskonale się w tym odnajduję.  Ogromną inspiracją jest dla mnie natura i pisząc, odczuwam silną relację z głęboką ekologią, także w ciemnych barwach. Bardzo dużo czytam i bardzo istotne jest dla mnie aby posiadać doświadczenie zarówno w sprawach zewnętrznych jak i wewnętrznych.

Jak wg Ciebie powinno wyglądać menu na wegańskim weselu?

Moim zdaniem nie powinno zabraknąć egzotycznego jedzenia kuchni azjatyckiej, które naprawdę uwielbiam. Na przykład wegańskie sushi, wszystkie rodzaje posiłków z tofu, takie smakowitości jak pad thai itp. oraz ogromne ilości surowych warzyw i owoców. Jeszcze smoothie powinno się lać ogromnym strumieniem :)

Dlatego, że to blog kulinarny, możesz podać jakiś ulubiony przepis?

Uwielbiam makarony. Klasyczne włoskie spaghetti  z oliwkami w sosie pomidorowym – ale nie potrzeba na to specjalnego przepisu. 
makaron
sos pomidorowy
zioła
oliwki



Po prostu wszystko gotujesz i dajesz to razem :) 


Masz jakieś rady dla weg*ańskich fighterów?

Trenujcie ciężko, edukujcie się najbardziej jak możecie i pracujcie nad sobą, gdyż walczycie nie tylko dla siebie, ale także dla zwierząt, bo one nie potrafią obronić się same. Życzę wszystkiego najlepszego polskim weganom i chciałbym podziękować za wszystko co robicie dla zwierząt i natury.



wtorek, 14 stycznia 2014

Moje pierwsze ciasto RAW

No i pewnie nie ostatnie. Przejaw bardziej ciekawości niż zafascynowania dietą. W myśl zasady, że rzeczową wiedzę zdobywa się empirycznie, a nie z książek :)  co za tym idzie muszę coś poznać zanim się wypowiem. Umieszczam w dziale sportowym, bo niezła bomba energii no i żeby nie było, ze sportowcy nie jedzą tortów :) jak i w dziale na kaca z podobnych względów. No i że podobno zdrowe :) 
Co do samej wypowiedzi na ten temat wyszło smacznie, niby inaczej, ale smacznie. Kwestia przyzwyczajenia.

500 g daktyli
100 g orzechów
 paczka wiórków kokosowych
2 banany
awokado
kilka kiwi
jakieś czerwone kwaśne owoce


Daktyle miksujemy z orzechami i ugniatamy placek na dnie tortownicy. Banany, awokado i wiórki miksujemy razem. Można dodać kilka daktyli. Kiwi obieramy i układamy na wierzchu. Polewamy sosem ze zmiksowanych owoców.
Orzech

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Co jeść w Siedlcach i okolicy.

Tym razem wywiało mnie do Siedlec, a właściwie obok, gdzie byłem zobowiązany spędzić tydzień, także nie ma co się zadowalać półśrodkami i trzeba sobie było ogarnąć jakąś bazę żywieniową, a o tą nietrudno choć można się naciąć :) Ale o tym jeszcze wspomnę.
Zacznijmy od początku. Droga nie najlepsza, ale biorąc pod uwagę porę roku i tak było przyzwoicie. W porze obiadowej zatrzymałem się w miejscu, w którym zazwyczaj stoją panie do usług specjalnych, które ze względu na brak zadaszenia było w tym momencie wolne po to, aby zjeść podróżny posiłek składający się z:

kasza jaglana
masło orzechowe
figi suszone
owoc granatu


Przepis prosty. Kaszę gotujemy. Wrzucamy do pojemnika i dodajemy masło orzechowe. Figi kroimy w kostkę i też dodajemy. Granata kroimy na pół i wywracamy na drugą stronę, żeby nam było łatwiej wyciągnąć miąższ. W innym przypadku trochę chlapie. I tak mamy bazę jaka jest kasza jaglana, uzupełniona masłem i figami, i żeby nie było takie mdłe dodajemy granata. W podróży idealne.

Nie byłbym sobą jakbym nie zajechał na obiadokolację do znanego mi już baru w Grójcu mieszczącego się na samym rynku. Jeśli ktoś chce poczuć egzotykę tzn. dokładnie tak jak w miejscu, z którego wywodzi się to jedzenie to koniecznie musi tam pojechać. Ten szyld świecący to właśnie ten lokal.


Największym plusem tego miejsca jest kilka pozycji z tofu w menu no i wspomniany klimat wschodu. Czyli kuchnia blisko stołów, toaleta jak w PKP, na ścianach jakieś kartki z informacjami ad. obsługi nietrzeźwych z pozaginanymi rogami, pochlapane jedzeniem, widelce plastikowe rączkami w dół, oczywiście jakieś specyficzne ozdoby i dopełnieniem tego klimatu jest lodówka PEPSI :) Jak ktoś oglądał "Kickboxera" z słynnym wtedy, ale i ostatnio Van Dammem to wie o co chodzi :) Co tu gadać. Lubię to miejsce :)

Same Siedlce przywitały mnie bardzo ciekawym pomysłem jakim jest choinka ze śmieci. Może nie wygląda tak ładnie jak naturalna, ale niewątpliwie była dużo tańsza i i problem z odpadami rozwiązany na jakiś czas. Pomysł wzbudza co prawda wiele kontrowersji, bo święta, odkąd się stały świecką tradycją, muszą być kojarzone z przepychem, ale mi się podoba :)


W samym mieście do zwiedzania jest niewiele. Rzuca się w oczy ogromny ruch w centrum. Moim zdaniem zagęszczenie większe niż w Warszawie, a jeśli chodzi o miejsca do parkowania, to porównywalnie :) Oprócz tego sporo osób nosi noże w kiszeniach, co rzuca się w oczy bardziej niż im się chyba wydaje :)
Moim zdaniem najlepszy budynek w mieście to ten klimatowy bank. Kojarzy mi się ze starymi kryminałami. Tylko ktoś go zepsuł szyldem więc wymazałem i wstawiłem lepszy :)


Drugi ciekawy budynek, a właściwie kompleks, mieści się zaraz na przeciwko. Widząc ten układ od razu pomyślałem o gangu Olsena :)


Jest nawet ciekawy kompleks parkowy z pomnikiem łosia i zbiornikiem wodnym. Tzn. byłby ciekawszy gdyby nie:
 - pora roku
 - pora dnia
 - Ustawa z dnia 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi
Choć jestem przekonany, że rozwiązuje problem braku toalet w galeriach handlowych.


Oprócz tego w okolicy równie ciekawa tradycyjna zabudowa.


Ale żeby nie było, jest również coś dla moich największych fanów.


No ale do rzeczy czyli o samym jedzeniu. Kiedy wpiszemy w google hasło "bar wegetariański siedlce" pojawia nam się na pierwszym miejscu jakaś pozycja, której nazwa nawet wskazuje, że to właściwe miejsce. Niestety. Nie jest. Generalnie nie wiem czy to zabieg marketingowy czy przypadek, że wyskakuje właśnie ten bar, ale równie dobrze każdy możemy nazwać barem wegetariańskim w myśl zasady wegetariański = posiadający w swoim menu dania bezmięsne. Z tym, że pewność mamy wtedy tylko co do samych kawałków mięsa. No w każdym razie poczułem się oszukany i zrezygnowałem :)

W samym centrum zaraz koło sklepu z dewocjonaliami jest pewien portal obfitości :)


Po przekroczeniu mamy do wyboru po prawej falafle, po lewej tofu w różnych konfiguracjach :)

Oprócz tego byłem też w restauracji japońskiej. Można tam kupić wegańskie sushi. Tu pewna miła pani ubrana w górę od Gi koloru czarnego (sam mam czarne :) ) postanowiła zrobić wyjątek i pomieszać mi różne opcje. Z marynowaną rzepą i ogórkiem z sezamem. Za co jestem wdzięczny i pozdrawiam. Zjadłem w miejscu zakwaterowania popijając pszenicznym piwem, bo nie znalazłem ryżowego o tej porze roku :)


A jak już jeść kisiel najlepiej to najlepiej smakuje w Kisielanach :)


W drodze powrotnej jeszcze tylko na chwilę do Warszawy co by obejrzeć pomniki gladiatorów. Dwa w Łazienkach.
Ten. Niezbyt widoczny ze względu na trwające tam roboty.

I ten.


A także ten, znajdujący się w Ujazdowskim. Znany wcześniej z podróży do Krzeszowic.


Wypadałoby coś zjeść. Tylko teraz zapytałem kolegi gdzie najlepiej, a trzeba przyznać, że zna się na rzeczy i ma świadomość zarówno mojego gustu nie tylko co do samego jedzenia, ale i klienteli jak i pojemności portfela. Dlatego polecił mi mały bar z kuchnią dalekiego wschodu mieszczący się na przeciwko całego rzędu sex shopów, który wśród innych sąsiednich wyróżnia się wielkim napisem Kuchnia Wegańska (chyba :)) I tam zamówiłem sobie takie coś. Całkiem smaczne.


No i rzecz najlepsza z każdej wyprawy. Łupy!


Ręcznie robione cukierki, marcepan i imbir w czekoladzie. Do tego lokalny keczup i paluszki w czekoladzie zakupione w jakimś małym markecie. No i jeszcze Rittery, bo przecena w hipermarkecie była :)


Podróżuj i jedz zdrowo!

sobota, 21 grudnia 2013

Ciastka fitness

Taka zwyczajowa nazwa, obojętnie jak głupia, ale przynajmniej wszyscy wiedzą o co chodzi. Równoczesny chwyt marketingowy dla rzeczy, które nie ważne jak bardzo są niezdrowe, kupowane są przez "zwolenników" zdrowego żywienia, zwłaszcza tych, którzy wierzą, że tak oznaczone rzeczy spowodują spadek wagi. Bo przecież nie ruch :)


płatki owsiane
margaryna
płatki kukurydziane
bakalie
glukoza


Margarynę topimy, dodajemy glukozy i wsypujemy płatki tyle, żeby było gęste. Ewentualnie możemy regulować gęstość płatkami kukurydzianymi. Dodajemy jeszcze bakalie dla wzbogacenia. Kładziemy na papier do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 180 stopni. Jak się zarumienią to wyjmujemy.

piątek, 20 grudnia 2013

Copa śląska

To taka trochę babka ziemniaczana tylko, że dopełnieniem mdłego smaku ziemniaków są kwaśne śliwki. Zapewniam Was, że smakuje to bardzo ciekawie. Kuchnia śląska obfituje w dania treściwe, co było spowodowane specyfiką życia w tym rejonie. Nie zapominajmy, że kiedyś podczas pracy wydobywczej używało się mięśni znacznie częściej niż teraz, dlatego takie danie ma doskonałą rekomendację :)

1 kg ziemniaków
5 czubatych łyżek mąki
2 łyżki mąki z pestek dyni
pół kostki wędzonego tempehu
woreczek kaszy gryczanej
0,5 kg śliwek węgierek
łyżeczka proszku do pieczenia
cebula
przyprawy


Ziemniaki obieramy i miksujemy lub trzemy na tarce o drobnych oczkach. Kaszę gotujemy. Tempeh kroimy w kostkę. Cebulę kroimy w drobną kostkę i podsmażamy. Mieszamy wszystko razem plus pozostałe składniki oprócz śliwek. Wkładamy masę do formy. Możemy ją wcześniej natłuścić i posypać bułką tartą. Śliwki myjemy, usuwamy pestki i układamy na wierzchu. Wkładamy formę do nagrzanego na 180 stopni piekarnika i pieczemy ok 45 min. Po włożeniu do ciasta patyczka nic nie powinno się za nim ciągnąć :)

czwartek, 19 grudnia 2013

Krwisty burger w bojowej bułce

Wiadomo, że jak równać to do pierwszego. No i pierwszym i najlepszym, zwłaszcza po upadku żelaznej kurtyny, jest Wielki Brat z za oceanu. Mają tam wszystko co najlepsze i nawet jak coś jest tam złe to i tak lepsze niż nasze. Pewnie dla tego tak wielu ludzi z naszego kraju z ochotą oddaje życie w imię "Hameryki". Dlatego też kiedy w pewnym 100 tysięcznym miasteczku otworzyli pierwszą restaurację (?) pod Żółtymi Łukami ludzie czekali na otwarcie już od nocy, a był to czerwiec więc jakoś wytrzymali. Miłość do USA w narodzie została, ale do tego jeszcze wielu chce się pochwalić czymś wyjątkowym. Wyjątkowość może polegać na ilości wydanych pieniędzy, bo przecież nie każdy ma ich w nadmiarze i stąd taka popularność budek, bo wiele osób chce sobie podarować odrobinę luksusu, z czego doskonale zdają sobie sprawę właściciele owych przybytków. W ekonomii takie zjawisko nazywamy "efektem snoba" co w połączeniu z miłością do ojczyzny (niekoniecznie własnej) tworzy popęd prawie tak silny jak libido.
W każdym razie jakby ktoś chciał do sprawy podejść racjonalnie czyli przekonać się na własnej skórze jaki to smak bez przepłacenia to służę przepisem. Przez racjonalny mam na myśli skupiający się na istotnych rzeczach jak smak i wartości odżywcze zamiast subiektywnego poczucia wyjątkowości. Parafrazując hasło znane maniakom filmów puszczanych na prywatnych kanałach telewizyjnych: "Jeśli nie czuć różnicy to po co przepłacać" :)

bojowa bułka
której bojowość opiera się na wyglądzie przypominającym wojskowe kolory maskujące :)
 mąka pełnoziarnista
woda
drożdże
spirulina
sól
czarnuszka

krwisty burger
którego krwistość opiera się na kolorze :)
kasza jaglana
czosnek
cebula
burak
mak
kasza gryczana nieprażona
przyprawy
siemię lniane

dodatki
sałata
pomidor
roszponka
ogórek świeży
kiełki fasoli - to generalnie wypada i nie poprawia smaku, ale poprawia wygląd :)
cebula czerwona




Drożdże rozrabiamy w ciepłej wodzie, dosypujemy trochę mąki i czekamy chwilę. Wlewamy do miski dosypujemy mąki, dolewamy wody i ugniatamy ciasto. Dodajemy spirulinę, czarnuszkę i trochę soli. Odstawiamy w ciepłe miejsce aż trochę urośnie. Formujemy bułki i wkładamy do piekarnika nagrzanego na 180 stopni. Wyciągamy jak się zarumienią.
Kaszę jaglaną gotujemy według przepisu na opakowaniu tak, żeby była bardzo gęsta. Osobno gotujemy kaszę gryczaną. Cebulę kroimy w małą kostkę. Buraka miksujemy z czosnkiem i siemieniem lnianym. Wszystko ze sobą mieszamy i formujemy burgery, które smażymy.
Bułkę kroimy na pół. Wkładamy burgera i dodatki w dowolnej konfiguracji. Nawilżamy całą konstrukcję jakimś sosem choćby keczupem i wcinamy.

środa, 18 grudnia 2013

Falafle z tabbouleh

Czyli to co bywalcy fast foodów lubią najbardziej z typowym dodatkiem, a przynajmniej typowym w miejscu pochodzenia. Burząc wyobrażenie, niczym o fioletowej krowie, że najbardziej typowym dodatkiem jest szatkowana kapusta :)
Danie starsze niż islam i chrześcijaństwo, starsze nawet niż zaratusztrianizm i judaizm :)
Prawdopodobnie danie pochodzi ze starożytnej Mezopotamii, Arabii czyli z krain leżących na zachód od Mezopotamii i Egiptu. Nie psuło się tak szybko w wysokiej temperaturze.
Generalnie mieszanie pomidora i ogórka nie jest wskazane, ale jest pewien tajny sposób :)

falafle

ciecierzyca
szczypiorek
kolendra
czosnek
chilli
banan
sezam

tabuli

kaszka kuskus
ogórek świeży
pomidory
pietruszka
cytryna
oliwa


Ciecierzyce moczymy przez całą noc. Odsączamy wodę i miksujemy z bananem. W zasadzie banan nie jest wymagany, ale lepiej się klei i ma ciekawy smak. Poza tym ja lubię banany :) Dodajemy przyprawy  posiekany czosnek i szczypiorek i mieszamy. Formujemy kotleciki, które panierujemy w nasionach sezamu i smażymy.
Kuskus zalewamy wrzątkiem według opisu na opakowaniu. Pomidory kroimy w kostkę, polewamy oliwą i mieszamy. Z ogórkiem robimy to samo. Dodajemy kuskus, pietruszkę i ogórka. Doprawiamy sokiem z cytryny i ulubionymi przyprawami.

niedziela, 15 grudnia 2013

Fish and chips zupełnie inaczej

Dziś tak niedzielnie. W niedziele z racji tego, że czasu więcej to i obiady są bardziej wykwintne, a co najmniej bardziej pracochłonne. W większości domów ubija się schabowego, a w niektórych częściach kraju rolady. Ryba co prawda raczej w piątki chyba, że na pomorzu. Technicznie rzecz biorąc weganie poszczą codziennie o ile dla kogoś jest ważny aspekt religijny.
Przepis znalazłem dawno temu o tutaj od tej pory używam i trochę zmodyfikowałem :)

duży seler
mąka
przyprawa do ryb
spirulina
boczniaki
bataty
kiszona morska kapusta
marchewka
cebula
cukier
pieprz
sól
musztarda
sztuczny miód


Seler obieramy i kroimy w plastry grubości 1 cm i gotujemy w wodzie z dodatkiem soli i spiruliny. Byle nie za dużo jednego i drugiego bo i smak nie ten i nawet belona nie jest aż taka ciemna :)
Z mąki i wody robimy gęste ciasto, które przyprawiamy przyprawą do ryb. Moczymy w nim seler i smażymy.
Boczniaki i bataty kroimy w paski i smażymy.
Marchewkę trzemy na małych oczkach, a cebulę kroimy w małą kostkę. Mieszamy to z kapustą i doprawiamy solą, cukrem i pieprzem. Najlepiej zrobić to trochę wcześniej żeby się przegryzło.
Zostaje nam jeszcze sos. Mieszamy musztardę i miód w stosunku 1 do1.

sobota, 14 grudnia 2013

Crepes z quinoa i masłem orzechowym

Crepes czyli francuskie cienkie naleśniki z nadzieniem. Produkowane od dawna, ale od niedawna z białej mąki. Barierą oczywiście była cena. Jeszcze 100 lat temu mąka pszenna była zarezerwowana tylko dla bogatych, dlatego początkowo były robione z mąki gryczanej, nazywanej wtedy czarną pszenicą.
Jest tam taki zwyczaj na 2 lutego. Smażą tam naleśniki trzymając w ręce, której piszą monetę, a w drugiej patelnie. Jeśli uda im się przerzucić naleśnika samą patelnią to oznacza to pomyślność na cały rok dla całej rodziny.
Nadzienie idealne dla sportowców. Quinoa to najlepsze źródło składników jakie weganie mogą sobie zażyczyć. Nie tylko jeśli chodzi o białko, ale także węglowodany i tłuszcze.
Do tego ciasto samych naleśników wzbogacone wysokobiałkową mąką z pestek dyni, z której co prawda nie da się robić naleśników, ale nadaje się jako dodatek.

mąka pszenna pełnoziarnista
mąka z pestek dyni - max. łyżka
masło orzechowe
quinoa
margaryna
cukier
rum
sztuczny miód


Z mąki i wody robimy ciasto naleśnikowe. Smażymy całą górę naleśników. Quinoę gotujemy, odsączamy i mieszamy z masłem orzechowym. Kładziemy nadzienie na ćwiartkę naleśnika i składamy go na pół i jeszcze raz na pół. Na patelni topimy margarynę i sypiemy cukier. Smażymy jakiś czas aż się rozpuści i smażymy na tym 4 złożone naleśniki. Polewamy rumem, jeszcze na patelni jeśli chcemy się popisać flambirowaniem, albo na talerzu i podajemy podpalone. Do jedzenia polewamy miodem.

Naleśniki w każdej postaciQuchnia pełna Quinoa 2

piątek, 13 grudnia 2013

Kanapka Ruben

Teorii na temat pochodzenia tego dania jest wiele. Nie wiadomo, która jest prawdziwa, ale te główne są zgodne w pewnych kwestiach. Pierwsza to taka, że przepis powstał w USA. Druga to taka, że nie ma nic wspólnego z biblijnym bohaterem. Choć idę o zakład, że znalazłbym całkiem sporo osób gotowych bronić tego powiązania z bronią w ręku i szaleństwie w oczach :)
Podobnie jak teorie dotyczące kanapek w ogóle. Dla przykładu idol uważających się za wrażliwsze i bardziej ogarnięte licealistek, Woody Allen wysnuł luźną tezę, że były one wynikiem ponad dwudziestoletnich badań Lorda Sandwich przy wyraźnym wpływie takich filozofów jak Hume czy Wolter. Taka ciekawostka nie mająca prawdopodobnie nic wspólnego z rzeczywistością, a już w ogóle z sympatią do twórcy tej teorii, którego owoce pracy uważam za dobre, poprawne, ale w żaden sposób się nimi nie zachwycam :)


bułka żytnia
kiełbasa pszeniczna wędzona
morska kiszona kapusta
majonez postny
musztarda


Bułkę kroimy na dwie połówki. Na jedną połówkę kładziemy plastry kiełbasy. Majonez mieszamy z musztardą i taką pastą smarujemy naszą wędlinę. Kładziemy na to wszystko kapustę i przykrywamy drugą połówką. Niektórzy są zdania, że wędlina, a nawet i bułka powinny być ciepłe, ale zapewniam, że na zimno też jest smaczne. Pewnie niektórzy robili już takie kanapki, ale nie sądzili, że to Ruben, co jest bardzo prawdopodobne zważając jakie to proste :)

czwartek, 12 grudnia 2013

Moje bento sportowe

Czyli takie coś co zabieram do pracy, na wyjazdy bo zawsze można zjeść nie mając specjalnych warunków, a jednocześnie wystarczająco wartościowe aby przed treningiem dało mi wystarczającą ilość składników. Wiem, że źle wygląda, ale tak jak w sportach walki, w przeciwieństwie do sztuk walki, chodzi o skuteczność, a nie o formę, tak w posiłku dla sportowca chcemy mieć zbilansowany posiłek, w miarę smaczny.


pół szklanki nasion amarantusa
banan
 łyżka kakao
2 łyżki pestek z dyni


Amarantusa gotujemy i odsączamy. Banana kroimy w plasterki. Wszystko ze sobą mieszamy i umieszczamy w pudełku. Możemy dodać też trochę rodzynek do smaku. Amarantus to tylko propozycja, bo róenir dobrze możemy użyć czego innego jak i innych dodatków smakowych.

Podróżuj i jedz zdrowo!

środa, 11 grudnia 2013

Baked beans na czerwono

Danie pochodzące z  wielkiej ziemi obiecanej, miejsca exodusu wielu naszych rodaków. Zakwalifikowane jako drugie śniadanie, dlatego, że jedzą je tam w porze tego właśnie. Zakładając, że jako pierwsze uznajemy kawę. Tu w wersji z fasolą czerwoną, bo bardziej wartościowa. Tak samo jak tam - z puszki, a w zasadzie dwóch. Dobrze zjeść coś ciepłego i treściwego rano.

puszka czerwonej fasoli
puszka krojonych pomidorów
majeranek
ocet


Z czerwonej fasoli usuwamy zalewę wrzucamy do garnka razem z całą zawartością puszki z pomidorami i gotujemy na małym ogniu. Dość długo, aż pomidory się rozpadną. Dodajemy majeranku i typowo angielskiego dodatku jakim jest ocet. Z tym radzę ostrożnie, bo geografia smaków to nie mit. Do tego żeby poczuć angielski klimat obowiązkowo herbata, ale jak ktoś ogląda westerny to wie, że prawdziwi mężczyźni piją do tego kawę :)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Owsianka śliwkowa

Bogate źródło białka, minerałów, energii, a także podnosi poziom testosteronu. Do tego śliwki co by nie przytyć :) Wzbogacone innymi zbożami bo sam owies to nudy :), ale niezaleznie z jakiego zboża i tak się pewnie będzie nazywało owsianka. Tradycyjnie wygląda wspaniale :)

płatki owsiane błyskawiczne
otręby zbożowe
śliwki suszone
powidła śliwkowe
mleko owsiane w proszku - opcjonalnie
 cynamon




Płatki i otręby zalewamy delikatnie wrzątkiem i czekamy aż nam zmiękną. Jak co to możemy dolać. Dosypujemy tego mleka, albo i nie. Dodajemy pokrojone śliwki. Smak regulujemy powidłami i cynamonem.

niedziela, 8 grudnia 2013

Płatki z mlekiem trochę inaczej

Lubię sobie zjeść płatki z mlekiem. Zazwyczaj kukurydziane i staram się to robić regularnie. Czasem mamy albo mało chęci, albo czasu, albo rano nie czujemy się najlepiej dlatego proponuję wersję ekspres :)

mleko roślinne
płatki śniadaniowe


Mleko i płatki umieszczamy w blenderze i uruchamiamy maszynerię :) Możemy wzbogacić składnikami smakowymi jak owoce, kakao, cynamon itp. Nie blendujemy za długo bo to jednak ma być mleko z płatkami a nie koktajl :) Umieszczamy w szejkerze i pijemy.

Wegański omlet z groszkiem

Przepis znaleziony na opakowaniu z płatkami owsianymi błyskawicznymi przeznaczonym do wyrzucenia :)

szklanka płatków owsianych
pół szklanki mąki
ćwierć łyżeczki proszku do pieczenia (opcjonalnie)
kurkuma
czarna sól
groszek konserwowy
Płatki zalewamy wrzącą wodą żeby zmiękły. Dodajemy mąki i mieszamy. Sól i kurkuma jak przy jajecznicy czyli do zapachu i koloru. Dodajemy trochę groszku, mieszamy i na patelnię. Może być problem z przełożeniem dlatego mozna sobie pomóc talerzem.

piątek, 6 grudnia 2013

Wegańska "jajecznica z boczkiem"

Przepis bardzo znany i lubiany zarówno przez tych, którzy jajek nie jedzą, a także przez tych, którzy jedzą, ale uda im się to podać nie mówiąc z czego dokładnie to jest zrobione :) Ze względu na strukturę stosunkowo dobry zamiennik. Nie podrabiałem jeszcze jajecznicy z tzw. „glutem” (na rzadko) choć może mąka z tapioki załatwiłaby tą sprawę. Chętnie przyjmę sugestie. W każdym razie wartościowa porcja z samego rana plus koniecznie jakieś pieczywo.

tofu
tempeh wędzony
cebula
kurkuma
czarna sól


Tempeh kroimy w małe kostki i podsmażamy. Dodajemy pokrojonej drobno cebuli i dalej smażymy. Dorzucamy tofu gnieciemy i smażymy. Dosypujemy kurkumy dla koloru i czarnej soli dla smaku jajka.

czwartek, 5 grudnia 2013

Niby tylko kanapki, ale różne.

Dalej ciągniemy temat śniadań (tak tak, pad thai sprzedają głównie rano :) ), w myśl zasady Śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi, według której śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia. Albo jeszcze innej Do południa wszystko wolno  co wskazuje na zapotrzebowanie energetyczne:) To jest moje typowe śniadanie czyli pieczywo z czymś tam. Zazwyczaj przed pracą nie mam czasu na nic więcej. Zasada jest taka że musi tam być dość spora ilość węglowodanów oraz białka i koniecznie coś słodkiego : ) Pieczywa sam nie piekę, także podam tu tylko przepisy na to czym je smaruję. I tak zgodnie z ruchem wskazówek zegara.



 Groszkowe pesto z pomidorem

Czyli bogate źródło białka i bardzo potrzebnych każdemu sportowcowi (i nie tylko) zielonych warzyw.

groszek konserwowy
oliwa
bazylia
drożdże odżywcze
pomidor

Groszek miksujemy z odrobiną oliwy. Dodajemy trochę drożdży i bazylii do smaku. Na wierzch pomidor, bo pasuje. Może być ketchup, bo ma więcej składników mineralnych i niewątpliwie bardziej pomidorowy smak, ale ma też więcej chemii.

Wegańska pasta z makreli

Wygląda i pachnie bardzo podobnie także uwaga :) 

tofu
ogórek kiszony
cebula
olej lniany
przyprawa do ryb
spirulina (opcjonalnie)

Cebulę i ogórka kroimy w drobną kostkę. Tofu gnieciemy lub miksujemy z olejem, który da nam posmak i zapach tranu, przyprawą do ryb i ewentualnie spiruliną. Z tym ostatnim zalecam ostrożność, bo co prawda wzbogaci nam pastę, zarówno pod kątem odżywczym jak i zapachowym, ale nie może być za bardzo zielona, no bo jak to będzie wyglądało. Dodajemy ogórek z cebulą, trochę soli, mieszamy i odstawiamy do lodówki na noc żeby się przegryzło. Tylko nie bierzcie do pracy !!!

Kanapka z masłem orzechowym, awokado i ekstra piklami

Skąd pomysł na taki zestaw i dlaczego trafił do tematu związanego ze sportami walki? Poza tym, że jest wartościowy, to jeszcze był lubiany przez bohaterów serialu „Wojownicze Żółwie Ninja”. Był on emitowany w polskiej telewizji na początku lat 90-tych. Kto żył w tym czasie to na pewno oglądał, bo nie było jeszcze Internetu i tylko dwa kanały w TV. Sam zestaw pojawił się w sezonie trzecim w odcinku „Pizza by the Shred”. 

masło orzechowe
awokado
ogórek kiszony

Pieczywo smarujemy masłem orzechowym, kładziemy na to plasterki awokado, a  na nie plasterki kiszonego ogórka.

Wegańska nutella, a właściwie krem czekoladowo owocowy

To jest właśnie ten słodki akcent, którego nie może zabraknąć u mnie przy śniadaniu. Przepis dostałem od Marty, znajomej weganki, a przy tym zawodniczki boksu tajskiego, która obecnie regeneruje się po sobotniej walce :)

powidła śliwkowe
kakao

Powidła tu służą jako masa podstawowa do której dodajemy kakao, które posiada nie tylko walory smakowe, ale i sporo białka i magnezu, wedle uznania. Ja lubię jak oba smaki są wyczuwalne w podobnym stopniu.

Do tego obowiązkowo kawa zbożowa z karobem i mlekiem owsianym :)