Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dodatki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dodatki. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 4 listopada 2013

Prezerwatywy wegańskie ESP - prawie równie wielki test :)

Tata z 8 letnim synkiem wchodzą do apteki i kiedy mijają półkę z prezerwatywami chłopiec pokazuje na nią palcem i pyta:
- Tato, co to jest?
- To są prezerwatywy - odpowiada ojciec - mężczyzna używa ich do bezpiecznego seksu z kobietą.
- A tak - odpowiada chłopiec - mówili nam o tym na lekcjach wychowania seksualnego.
Wskazuje na paczkę i pyta:
- Dlaczego te są pakowane po 3?
- To dla dorastającej młodzieży - mówi ojciec- jedna na piątek, jedna na sobotę i jedna na niedzielę.
- Fajnie - mówi synek. 
Zauważa opakowanie z sześcioma sztukami i pyta:
- A te dla kogo?
- Te są dla studentów - odpowiada tata - dwie na piątek, dwie na sobotę, dwie na niedziele.
- WOW! - krzyczy podekscytowany chłopiec - to w takim razie kto używa TYCH?! - wskazując na pudełko 12 sztuk.
- Te są już dla żonatych mężczyzn - wzdycha ojciec - jedna na styczeń, jedna na luty, jedna na marzec...

źródło: http://www.espcare.com

Wiadomo. Jest wesele, a po nim noc poślubna. Wtedy, o ile są możliwości natury technicznej, zaczyna się lepsza zabawa, przynajmniej dla państwa młodych zwolnionych w końcu z usługiwania i tak nie do końca zadowolonym gościom :) Teraz założymy, że IQ nowożeńców jest bliższe liczby trzycyfrowej niż dwu, a co za tym idzie dążą do tego (wiem, że nie zawsze się da :) ) żeby ewentualny potomek był ich świadomą decyzją. Tych, którzy chcą się mnożyć zostawmy w spokoju, mają do tego pełne prawo i moje zdanie na ten temat nie ma najmniejszego znaczenia. Skupmy się na tych, którzy nie chcą ich mieć a przy okazji chcą używać środków zgodnych z ich światopoglądem. Dla nich właśnie wymyślono wegańskie prezerwatywy. Nie będąc nieczuły na VOX POPULI zmieniłem trochę formułę, mając jednocześnie na uwadze, że nie da się zadowolić każdego, ale przynajmniej reagując na głosy tych, którzy odważyli się je podnieść :) W tym celu przedstawiam dokumentację testową w odpowiedniej formie.


RAPORT Z TESTU PREZERWATYW ESP


WSTĘP
Celem testu jest sprawdzenie wegańskich prezerwatyw firmy ESP podczas zwyczajowego procesu użytkowania.
Produkty do testów dostarczone zostały przez polskiego dystrybutora - sklep Cinco Terra

Przetestowano dwa produkty:
ASENSE PLESURE
B - MINI BAR MIX

Dokumentacja potwierdzająca proces produkcji
Producent nie posiada certyfikatu The Vegan Society twierdząc, że dobre słowo, renoma i uczciwość ich marki starczą, jednakże dystrybutor, mając na uwadze specyfikę polskiego rynku (dociekliwość konsumentów), jest w posiadaniu deklaracji potwierdzającej wegańskość produktu.

Zespół testujący
Autor bloga Wegańskie Wesele – dojrzały płciowo męski rodzaju Homo
Kobieta- dojrzały płciowo żeński osobnik z rodzaju Homo.

Wyjaśnienie pojęć
Zwyczajowy – stosowany przez większość społeczeństwa
Przeciętny – występujący w największej ilości w losowo dobranej próbce
Wegański – bez udziału produktów pochodzenia zwierzęcego oraz nietestujący składników na zwierzętach
Wiodące marki – marki produktów o największym prawdopodobieństwie dostępności w okolicznym kiosku

CEL TESTÓW
Sprawdzenie komfortu i bezpieczeństwa użytkowania produktu.

PRZEBIEG TESTÓW
Mając na uwadze, że energia ejakulatu u przeciętnego człowieka jest znacznie mniejsza niż wystrzelonego korka z szampana, a jego ilość nie przekracza 6 ml, metoda testów, która została wybrana jest zgodna z zaleceniami producenta i pokrywa się ze zwyczajowym sposobem użytkowania produktu przez osobników dojrzałych płciowo. Testy zostały przeprowadzone o różnych porach. Czas trwania w okolicach normy wyznaczonej przez Instytut ds. Badań nad Seksem, Płciowością i Prokreacją im. Kinsey’a liczony dla osobników w wieku lat 30.

TEST PRODUKTU A

Specyfikacja techniczna

długość – 190 mm
średnica – 52 mm
grubość ścianki – brak danych ze względu na brak specjalistycznej aparatury pomiarowej
struktura - gładka

Wygląd
Kolor – jasny, dla większości mężczyzn bliżej nieokreślony

Komfort użytkowania
Poślizg – brak przeszkód, jednakże szczegółowe miejsce testów posiadało również naturalne nawilżenie
Odczucia – ścianki dużo bardziej miękkie niż w przypadku wiodących marek sprawiające wrażenie naturalności
Zapach – neutralny, lekko kokosowy
Smak - neutralny

Bezpieczeństwo

Wytrzymałość – wszystkie produkty spełniły swoją rolę wytrzymując testy

Uwagi:
Ze względu na olejek kokosowy używany jako środek nawilżający, mogą być szczególnie cenne dla alergików.

TEST PRODUKTU B

Specyfikacja techniczna
długość – 190 mm
średnica – 52 mm
grubość ścianki – brak danych ze względu na brak specjalistycznej aparatury pomiarowej
struktura - gładka

Wygląd
Kolor – jasny, dla większości mężczyzn bliżej nieokreślony

Komfort użytkowania
Poślizg – brak przeszkód, jednakże szczegółowe miejsce testów posiadało również naturalne nawilżenie. Niemniej jednak same w sobie bardzo tłuste.
Odczucia – ścianki dużo bardziej miękkie niż w przypadku wiodących marek sprawiające wrażenie naturalności
Zapach – zgodny z opisem na opakowaniu odpowiednio: Irish Cream, Triple Sec, koniak. Intensywność wystarczająca przez co z dalszej odległości niewyczuwalny, co w innym wypadku mogłoby doprowadzić do irytacji.
Smak – zgodny z opisem na opakowaniu. Irish Cream tak naturalny, że sprawiał wrażenie niewegańskiego. Koniak smak zbliżony do oryginału. Triple Sec najmniej alkoholowy smak zbliżony do soku pomarańczowego.

Bezpieczeństwo
Wytrzymałość – wszystkie produkty spełniły swoją rolę wytrzymując testy

Uwagi:
Mając na uwadze dociekliwość społeczności internetowej istnieje duże prawdopodobieństwo, że, ze względu na imitacje smaków napojów alkoholowych, nie są zdatne dla uczestników ruchu Straight Edge.

WYNIK TESTU
Ilość potomków – 0
Zadowolenie – 10
Jedyne czego mi zabrakło to różne kolory w przypadku gumek o smaku alkoholi. Z tym, że nie upieram się zbytnio, bo nie mam za bardzo pomysłu jakie one miałyby być. Taki triple sec jest bezbarwny :) 
Nie opisuję tu sprawy zsuwania się, gdyż sam nie miałem nigdy takich problemów i niezajmowanie się takim problemem możemy uznać za brak empatii. A tak poważnie to nie wiem jak miałbym to sprawdzić na danym mi sprzęcie.

No i żeby nie było, że blog kulinarny a tu sam seks to daję przepis na zupę marchewkowo dyniową, z nieprzypadkowym doborem składników. Przy okazji. Wiecie ile musiałem się namęczyć, żeby kupić dynię? Ludzie, którym za pomocą hollywoodzkich szmir wpojono do głowy jakieś dziwne święto, masowo wykupowali je na lampiony :)

dynia
marchew
seler
lubczyk
imbir

Stosunek marchwi do dyni może być dowolny. Ja zrobiłem 1 do 1. Selera dużo mniej:) Marchew i seler kroimy w kostkę i gotujemy. Jak trochę zmięknie dodajemy pokrojoną dynię. W sumie w jakiej formie wrzucimy ją do garnka to bez znaczenia, bo na sam koniec i tak wszystko zmiksujemy. Dodajemy przypraw do smaku i miksujemy. Dodajemy jeszcze trochę lubczyku i pokaźną porcję imbiru. Podajemy posypane pestkami dyni choć ja głównie spożywałem z termosu.

Byłbym zapomniał. Ostatnio były głosy na temat tego jak testowane przeze mnie tutaj wyglądają po rozciągnięciu. W zasadzie dla normalnego użytkownika to bez znaczenia, ale wiele osób mogłoby chcieć wykorzystać je w zupełnie inny sposób, idąc na przykład w ślady Ilse Koch. Ograniczając się do tematyki związanej z weselem pokazuję jak truskawkowe wyglądałyby jako weselne balony. Przydatność oceńcie sami ;)


piątek, 13 września 2013

Prezerwatywy wegańskie firmy Glyde - wielki test



Wiadomo, jest wesele, wszyscy jedzą, piją, tańczą i idą spać. Małżonkowie, zgodnie z tradycją, o ile są w stanie, zaczynają swoją imprezę. O ile nie mają jakiś specjalnych planów i są bardzo świadomi, to używają zabezpieczenia. No ale jak wegańskie wesele to wegańskie do końca. W przypadku większości dostępnych na rynku gumek sytuacja wygląda tak, że do ich produkcji używana jest kazeina, która jak wiadomo jest pochodzenia zwierzęcego. Na szczęście ostatnio można znaleźć firmy oferujące produkty wypełniające i tą niszę.



Jedną z nich jest Glyde. Firma o tyle ciekawa, że nie tylko wyklucza przy produkcji surowce pochodzenia zwierzęcego, bo to oferuje nawet korporacja próbująca wygryźć z polskiego rynku wiodącego producenta, ale też, w przeciwieństwie do niej, przykłada wagę do tego jak produkcja wpływa na środowisko, jak i do zasad „fair trade”. Mają nawet specjalną serię, z której dochód idzie na kampanię przeciwko AIDS.
Dzięki polskim dystrybutorom Cinco Terra i Fioletowy Kot mogłem osobiście przekonać się jak sprawdzają się te wyroby na polu walki :)
Najpierw prezerwatywy. Na stronie internetowej możemy się dowiedzieć, że są cieńsze niż te, które są produkowane przez wiodącego na polskim runku producenta. Różnica faktycznie jest wyczuwalna. Producent zapewnia, że nie jest to kwestia samej grubości, natomiast naturalne doznania są wynikiem miękkiej powierzchni. Oprócz tego odnoszę wrażenie, że nawet ładniej pachną.
Jeśli chodzi o smaki, to nie wiem jak smakują za to wiem jak pachną :) Ja miałem do wyboru wanilię, truskawkę i colę. Zapach całkiem naturalny z tym, że z tego wszystkiego cola była najmniej intensywna, ale za to miała to, czego te pozostałe mogły tylko pozazdrościć. Czarny kolor czyli odrobina luksusu :)
Oprócz tego otrzymałem jeszcze chustki oralne. Różne zapachy i kolory. Całkiem miłe w dotyku i nie tylko :) Używamy je kładąc na właściwym miejscu, a one są tak cienkie, że bardzo dobrze się dopasowują. Możemy je trochę zwilżyć letnią wodą, wtedy lepiej przylega. Wymagają co prawda nieco więcej wprawy, bo jednak przez chustkę ciężej znaleźć odpowiednie miejsce, ale wystarczy dobrze słuchać :) Bardzo dobra rzecz dla imprezowiczów (seks oralny to też możliwy sposób zarażenia), ale także dla małżeństw, które chcą ubarwić swoje igraszki fajnym gadżetem. Niezastąpione w przypadku wszelkich kobiecych niedyspozycji, a także dla tych, którzy nie mogą się przekonać do smaku partnerki ;)

Rzeczowa recenzja to taka, w której poznajemy różne punkty widzenia. Tak oto wyglądało to z drugiej  strony:

Metody planowania rodziny są różne, zaczynając od metody płukania coca colą pochwy kończąc na metodach bardziej sprawdzonych, aczkolwiek kontrowersyjnych i niekonwencjonalnych, jakimi są wegańskie prezerwatywy. Irygacja pochwy napojem gazowanym może wydawać się dobrym pomysłem antykoncepcyjnym w warunkach kryzysowych – o ile zależy nam na podwyższeniu poziomu demograficznego. Połączenie coca coli z prezerwatywą, czyli 2 w 1, to zdecydowanie rozsądniejsza forma antykoncepcji. Jest to bezpieczniejsza metoda aniżeli sama wiara w plemnikobójcze właściwości coca coli. Wegańskie prezerwatywy firmy Glyde wyszły naprzeciw tym oczekiwaniom łącząc w jednym produkcie smak coca coli z antykoncepcją oraz kreując modę, tradycję, sztukę, egzotykę, jak również budząc wiele kontrowersji.
Moda na coca colę, z oczywistych powodów nigdy nie minęła. W latach pięćdziesiątych minionego stulecia pojawienie się coca coli na polskim rynku wzbudziło zjawisko określane mianem stonki ziemniaczanej w płynie .
Tradycja picia coca coli przekazywana jest z pokolenia na pokolenie od najmłodszych lat. Coca cola to nieodłączny element na każdej imprezie, chętnie wypijana okazjonalnie
z pradziada na dziada. Bardzo często rodzice nagradzają swoje dzieci podając im właśnie coca colę w postaci nagrody, pomimo, iż napój ten w swoim składzie nie posiada żadnych atrakcyjnych składników, tj. zawiera: wodę, cukier (bądź aspartam), dwutlenek węgla, karmel amoniakalno-siarczynowy E150d (barwnik), kwas ortofosforowy E338 (regulator kwasowości), aromaty, kofeinę.
Ikona popkultury to Andy Warhol. Artysta sprowadził coca cole do rangi symbolu i kultu . Ulubiony artysta postmodernistycznej młodzieży, napój także.
Wegańskie prezerwatywy Glyde o smaku coca coli, oprócz wyżej wymienionych wartości charakteryzują się również czymś nowym – posiadają bonus w postaci egzotyki. Czarna prezerwatywa pobudza zmysły i przenosi kochanków w świat dzikiej rozkoszy. Współcześnie, w warunkach polskiej jesieni możemy poczuć się, jak w silnych ramionach Masaja (dla wszystkich fanek kolejnej książki robiącej sieczkę z mózgu :) - przyp.red), tudzież namiętnego obywatela rodem prosto z Republiki Południowej Afryki.
Wracając do tematu, wegańskie prezerwatywy Glyde jedynie smakiem muskają podniebienie. Niemniej ich plusem jest przede wszystkim egzotyczny kolor. Na białym człowieku robi niesamowite wrażenie! Oczywiście nie polecam ich ludziom o zapędach rasistowskich. Natomiast polecam je miłośnikom bezpiecznego seksu, czyli tym którzy wierzą w antykoncepcyjne właściwości prezerwatyw bardziej niż we właściwości antykoncepcyjne płukankom z coca coli :).
W ofercie Glyde znajdziemy również wegańskie prezerwatywy o smaku waniliowym. Jeśli ktoś lubi wanilie gwarantuję, iż na pewno nie poczuje się oszukany. Smak wanilii kojarzy się z zapachem niedzielnego ciasta, jak również z najlepszymi lodami na świecie, czyli takimi prosto z maszyny z lat 80-tych. Należy zauważyć, iż w wegańskich prezerwatywach znajdziemy więcej wanilii w waniliowych prezerwatywach niż coli w prezerwatywach o smaku coca coli.
W porównaniu do tradycyjnych, popularnych i klasycznych prezerwatyw, wegańskie prezerwatywy są cieńsze – co stanowi odczuwalny komfort. Dobre nawilżenie wegańskich prezerwatyw czyni z nich tzw. „gumki niewidki”. Kiedy soki puszczają bez wątpienia prym wiedzie to, co powinno. Są one bardzo słabo wyczuwalne. Można wręcz udać, że ich nie ma. Zaufać, że są.
Glyde aksamitne SAFE-SEX chusteczki to bardzo praktyczne akcesoria. Producent ostrzega przed ryzykiem, jakie nieść może ze sobą seks oralny. Oferta skierowana jest głównie do ludzi lubiących zmieniać partnerów. Zgodnie z zapewnieniami producenta chusteczki są: aksamitne, delikatne i „służą jako subtelna, zmysłowa i aromatyczna bariera podczas różnych form seksu oralnego”. Wraz z nawilżeniem, chusteczka łączy się ze skóra co powoduję, że przestaje być innym ciałem - obce ciało spójnie gra z każdym milimetrem, wgłębieniem i zrogowacieniem. Staje się jednością, i tak trwa. Jest lekka, miła w dotyku, nie podrażnia. Producent wspomina, iż chusteczki redukują ryzyko zarażenia się chorobami przenoszonymi podczas seksu, niemniej można w nich doszukać się o wiele więcej funkcji. Wiele kobiet cierpi na znaczną ilość upławów – i tutaj chusteczki mogą służyć pomocą – stanowią ochronę przed niemiłym zapachem oraz stanowią barierę przed nadmiernym śluzem. W moim odczuciu chusteczki nie są czymś nad wyraz „gadżeciarskim”, tak więc nie dało się odczuć, iż mam do czynienia z jakimś kiczem prosto z taniego porno. Niemniej jednak nie polecam chłopcom tudzież, młodym adeptom. Chusteczka zakrywa narządy płciowe, tak więc odnalezienie łechtaczki wymaga precyzji i doświadczenia. Chyba że adept lubi wyzwania oraz zabawy w ciemno, a partnerka jest doświadczona i cierpliwa. Konserwatywni zwolennicy seksu mogą odczuwać niechęć do chusteczek. Taki opancerzony seks, niczym ze średniowiecza, bo nie dość że gumka to i chusteczka, może mocno ograniczać i zniewalać.
Na koniec kilka słów refleksji oraz opinia na temat wegańskich prezerwatyw Glyde ULTRA. Prezerwatywy te, jako pierwsze z dotychczas przeze mnie stosowanych nie podrażniają mojej alergicznej skóry. Tak więc, prawdopodobnie skończyły się moje problemy alergiczne oraz dyskomfort, który odczuwalny był zawsze po stosowaniu popularnych, klasycznych prezerwatyw ogólnie dostępnych na polskim rynku. Ponadto – chyba najważniejsza zaleta wegańskich prezerwatyw – kolejna sfera mojego życia zgodna jest z moją filozofią – minimalizacja okrucieństwa wobec zwierząt. Jedyne co może być zwierzęcego w wegańskich prezerwatywach to dziki seks, a czerwone aksamitne chusteczki niech działają na mojego partnera niczym płachta na byka.



poniedziałek, 17 czerwca 2013

Jadalne wizytówki

Przy tak dużym przedsięwzięciu jakim jest wesele grunt to organizacja. Tym bardziej, że mamy niejednokrotnie do czynienia z konfliktami rodzinnymi typu kto na kogo głosował w 1995 roku, więc zależy nam, aby tego dnia strony były na tyle daleko od siebie, żeby nie doszło to eskalacji. Oczywiście nie uchroni to przed załatwieniem problemu na zewnątrz, ale zachowamy całą zastawę i nietkniętych postronnych gapiów. Czasem jest tak, że ktoś upatrzy sobie wymarzone miejsce po środku stołu, bo przecież nie z brzegu i kiedy dosiądą się kolejni goście okazuje się, że partnerzy, którzy chcieliby siedzieć obok siebie musieliby co najmniej zając miejsca na przeciwko, albo w ogóle przy innym stole. Aby uniknąć chaosu i nieporozumień za w czasu możemy rozplanować kto gdzie usiądzie kładąc na jego miejscu wizytówkę z imieniem/nazwiskiem/ksywą. Kiedy już przestanie być potrzebna i każdy znajdzie swoje miejsce, można ją zjeść.

Składniki:

pisaki do dekoracji ciast
papier jadalny (ryżowy, opłatek albo jeszcze co innego)


Wykonanie:
Wycinamy interesujący nas kształt z papieru i piszemy na nim pisakiem. Ja użyłem papieru ryżowego, który przed skonsumowaniem musi być lekko namoczony, bo nie mogłem dostać opłatków bez żadnych wzorków na wierzchu.