Pokazywanie postów oznaczonych etykietą desery. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą desery. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 czerwca 2014

Founde czekoladowe

Co prawda niektórzy zaczynają od deseru, ponieważ w przypadku jakiegoś kataklizmu zdążą zjeść najlepszą część, ale zasadniczo deser jest na końcu. Tzn. w niektórych regionach kraju praktykuje się tort na początku, ale ma to wymiar praktyczno-ekonomiczny. Ten proceder pominiemy :)
W każdym razie ostatnia pozycja w menu founde - founde czekoladowe.

2 tabliczki czekolady
szklanka mleka sojowego
łyżka margaryny
owoce


Rozpuszczanie polecam zacząć od płynu. Tzn. nie tyle płyn rozpuszczamy co umieszczamy jako pierwszy składnik w kociołku. Potem czekolada i margaryna. Ewentualnie jakieś dodatki smakowe. Zasada taka sama czyli nabijamy kawałek owocu i moczymy w czekoladzie.

piątek, 3 stycznia 2014

Wegański kogel mogel

Wiele osób twierdzi, że kogel mogel też pomaga. Dodatkowo jest zimny i dobrze przyswajalny, choć czasem może zemdlić :) Ten przepis dostałem od Dawida, zawodnika Muai Thai który co prawda ostatniego kaca miał chyba 10 lat temu, ale traktuje to jako smaczny deser.
Podstawą jest mango. Owoc bomba, który zawiera wiele witamin i składników odżywczych. Do tego przepisu idealne. Ta masa jest idealną bazą do parfait na przykład z e zmiksowanymi truskawkami i malinami, wtedy wkładamy to do kieliszków warstwowo i deser na wesele idealny, ale komu by się chciało robić takie coś po imprezie dlatego pozwoliłem sobie na kleksa zmiksowanych malin :)

mango
łyżka śmietanki sojowej w proszku
1/3 płaskiej łyżeczki kardamonu
szczypta cynamonu

W zasadzie przepis jest banalny, bo miksujemy ze sobą obrane mango i pozostałe składniki tak długo, aż uzyskamy jednolitą masę. Podajemy oczywiście schłodzone :)

sobota, 21 grudnia 2013

Ciastka fitness

Taka zwyczajowa nazwa, obojętnie jak głupia, ale przynajmniej wszyscy wiedzą o co chodzi. Równoczesny chwyt marketingowy dla rzeczy, które nie ważne jak bardzo są niezdrowe, kupowane są przez "zwolenników" zdrowego żywienia, zwłaszcza tych, którzy wierzą, że tak oznaczone rzeczy spowodują spadek wagi. Bo przecież nie ruch :)


płatki owsiane
margaryna
płatki kukurydziane
bakalie
glukoza


Margarynę topimy, dodajemy glukozy i wsypujemy płatki tyle, żeby było gęste. Ewentualnie możemy regulować gęstość płatkami kukurydzianymi. Dodajemy jeszcze bakalie dla wzbogacenia. Kładziemy na papier do pieczenia i wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 180 stopni. Jak się zarumienią to wyjmujemy.

niedziela, 10 listopada 2013

Biesiada wegańska w kominiarzu i 3 batony

W sobotę w Katowicach odbyła się wegańska biesiada. Cel wiadomy najeść się w miłej atmosferze, może nawet pogadać:) No i wykład. Głównie podstawowe informacje czyli skorzystają najbardziej ci co niewiele wiedzą, a mają dużo wątpliwości. Ale nie oszukujmy się, zawsze chodzi o to samo czyli żeby się najeść.
Standardowo na zasadach kuchni społecznej czyli albo przynosisz coś do jedzenia, albo płacisz. Zapewne wielu uczestników nie mogło sobie pozwolić na popsucie reputacji i nigdy nie odmówiliby sobie przyjemności przyrządzenia czegoś dlatego stanęli na wysokości zadania przez co stół był porządnie zastawiony. Ja przygotowałem ciasto inspirowane trzema popularnymi batonikami. W zasadzie wymyśliłem je przy śniadaniu i nie ma swojej nazwy:

herbatniki
2 budynie o smaku toffi
2 polewy czekoladowe
paczka orzeszków ziemnych
0,9 l mleka roślinnego
cukier 

Na zdjęciu to te najbardziej z lewej :)


Ciastka układamy tak, aby wyłożyć całą formę. Orzeszki pewnie mamy solone więc wypłukujemy. Budyń przygotowujemy według przepisu i mieszamy z orzeszkami. Dodajemy cukru do smaku. raczej dużo, ja dałem za mało. Wylewamy masę na ciastka i przykrywamy drugą warstwą herbatników. Jak ostygnie, czyli wtedy kiedy ciastka będą miękkie wylewamy na  to polewę czekoladową.

Było tyle rzeczy, że nawet wszystkiego nie spróbowałem, o zapamiętaniu nie wspomnę :) Miejsca w samym pomieszczeniu z jedzeniem za mało na ilość chętnych, ale do dyspozycji gości był cały lokal, także i my znaleźliśmy kąt dla siebie. Niedoceniona w tym wypadku była miła obsługa :) Nie spróbowałem wszystkiego ale prawie wszystko. Na koniec poszedł tort, sernik i domowej roboty ser wegański.


Z racji tego, ze wszzystko odbywało się w herbaciarni, to w oczekiwaniu na wykład, po wszystkim herbata.


W końcu główny punkt wieczoru wykład z prezentacją.



A właściwie dyskusja, bo wykładowcy za cel wzięli sobie interakcję z otoczeniem i muszę przyznać, że taka forma była bardzo dobra. Ludzie sobie pogadali i posłuchali i przynajmniej nie było sztywno. Na samym wykładzie podstawowe informacje, które były sukcesywnie uzupełniane przez słuchających przy okazji szeregu dyskusji, które wywiązywały się lawinowo od motywu do motywu. Ogólnie żarcie dobre, metoda na wyłożenie ciekawa, a atmosfera przyjemna. Tylko łupów nie przywiozłem, bo w zorganizowanej loterii nic nie wygrałem :)
Po drodze mijam sklep z obuwiem i specjalnym patriotycznym modelem na wystawie.


Także jakby komuś przyszło do głowy pobić znowu jakiegoś obcokrajowca na pobliskim dworcu to będzie mógł to zrobić za pomocą bardziej subtelnych metod niż młotek. Oczywiście za Polskę :)


poniedziałek, 4 listopada 2013

Prezerwatywy wegańskie ESP - prawie równie wielki test :)

Tata z 8 letnim synkiem wchodzą do apteki i kiedy mijają półkę z prezerwatywami chłopiec pokazuje na nią palcem i pyta:
- Tato, co to jest?
- To są prezerwatywy - odpowiada ojciec - mężczyzna używa ich do bezpiecznego seksu z kobietą.
- A tak - odpowiada chłopiec - mówili nam o tym na lekcjach wychowania seksualnego.
Wskazuje na paczkę i pyta:
- Dlaczego te są pakowane po 3?
- To dla dorastającej młodzieży - mówi ojciec- jedna na piątek, jedna na sobotę i jedna na niedzielę.
- Fajnie - mówi synek. 
Zauważa opakowanie z sześcioma sztukami i pyta:
- A te dla kogo?
- Te są dla studentów - odpowiada tata - dwie na piątek, dwie na sobotę, dwie na niedziele.
- WOW! - krzyczy podekscytowany chłopiec - to w takim razie kto używa TYCH?! - wskazując na pudełko 12 sztuk.
- Te są już dla żonatych mężczyzn - wzdycha ojciec - jedna na styczeń, jedna na luty, jedna na marzec...

źródło: http://www.espcare.com

Wiadomo. Jest wesele, a po nim noc poślubna. Wtedy, o ile są możliwości natury technicznej, zaczyna się lepsza zabawa, przynajmniej dla państwa młodych zwolnionych w końcu z usługiwania i tak nie do końca zadowolonym gościom :) Teraz założymy, że IQ nowożeńców jest bliższe liczby trzycyfrowej niż dwu, a co za tym idzie dążą do tego (wiem, że nie zawsze się da :) ) żeby ewentualny potomek był ich świadomą decyzją. Tych, którzy chcą się mnożyć zostawmy w spokoju, mają do tego pełne prawo i moje zdanie na ten temat nie ma najmniejszego znaczenia. Skupmy się na tych, którzy nie chcą ich mieć a przy okazji chcą używać środków zgodnych z ich światopoglądem. Dla nich właśnie wymyślono wegańskie prezerwatywy. Nie będąc nieczuły na VOX POPULI zmieniłem trochę formułę, mając jednocześnie na uwadze, że nie da się zadowolić każdego, ale przynajmniej reagując na głosy tych, którzy odważyli się je podnieść :) W tym celu przedstawiam dokumentację testową w odpowiedniej formie.


RAPORT Z TESTU PREZERWATYW ESP


WSTĘP
Celem testu jest sprawdzenie wegańskich prezerwatyw firmy ESP podczas zwyczajowego procesu użytkowania.
Produkty do testów dostarczone zostały przez polskiego dystrybutora - sklep Cinco Terra

Przetestowano dwa produkty:
ASENSE PLESURE
B - MINI BAR MIX

Dokumentacja potwierdzająca proces produkcji
Producent nie posiada certyfikatu The Vegan Society twierdząc, że dobre słowo, renoma i uczciwość ich marki starczą, jednakże dystrybutor, mając na uwadze specyfikę polskiego rynku (dociekliwość konsumentów), jest w posiadaniu deklaracji potwierdzającej wegańskość produktu.

Zespół testujący
Autor bloga Wegańskie Wesele – dojrzały płciowo męski rodzaju Homo
Kobieta- dojrzały płciowo żeński osobnik z rodzaju Homo.

Wyjaśnienie pojęć
Zwyczajowy – stosowany przez większość społeczeństwa
Przeciętny – występujący w największej ilości w losowo dobranej próbce
Wegański – bez udziału produktów pochodzenia zwierzęcego oraz nietestujący składników na zwierzętach
Wiodące marki – marki produktów o największym prawdopodobieństwie dostępności w okolicznym kiosku

CEL TESTÓW
Sprawdzenie komfortu i bezpieczeństwa użytkowania produktu.

PRZEBIEG TESTÓW
Mając na uwadze, że energia ejakulatu u przeciętnego człowieka jest znacznie mniejsza niż wystrzelonego korka z szampana, a jego ilość nie przekracza 6 ml, metoda testów, która została wybrana jest zgodna z zaleceniami producenta i pokrywa się ze zwyczajowym sposobem użytkowania produktu przez osobników dojrzałych płciowo. Testy zostały przeprowadzone o różnych porach. Czas trwania w okolicach normy wyznaczonej przez Instytut ds. Badań nad Seksem, Płciowością i Prokreacją im. Kinsey’a liczony dla osobników w wieku lat 30.

TEST PRODUKTU A

Specyfikacja techniczna

długość – 190 mm
średnica – 52 mm
grubość ścianki – brak danych ze względu na brak specjalistycznej aparatury pomiarowej
struktura - gładka

Wygląd
Kolor – jasny, dla większości mężczyzn bliżej nieokreślony

Komfort użytkowania
Poślizg – brak przeszkód, jednakże szczegółowe miejsce testów posiadało również naturalne nawilżenie
Odczucia – ścianki dużo bardziej miękkie niż w przypadku wiodących marek sprawiające wrażenie naturalności
Zapach – neutralny, lekko kokosowy
Smak - neutralny

Bezpieczeństwo

Wytrzymałość – wszystkie produkty spełniły swoją rolę wytrzymując testy

Uwagi:
Ze względu na olejek kokosowy używany jako środek nawilżający, mogą być szczególnie cenne dla alergików.

TEST PRODUKTU B

Specyfikacja techniczna
długość – 190 mm
średnica – 52 mm
grubość ścianki – brak danych ze względu na brak specjalistycznej aparatury pomiarowej
struktura - gładka

Wygląd
Kolor – jasny, dla większości mężczyzn bliżej nieokreślony

Komfort użytkowania
Poślizg – brak przeszkód, jednakże szczegółowe miejsce testów posiadało również naturalne nawilżenie. Niemniej jednak same w sobie bardzo tłuste.
Odczucia – ścianki dużo bardziej miękkie niż w przypadku wiodących marek sprawiające wrażenie naturalności
Zapach – zgodny z opisem na opakowaniu odpowiednio: Irish Cream, Triple Sec, koniak. Intensywność wystarczająca przez co z dalszej odległości niewyczuwalny, co w innym wypadku mogłoby doprowadzić do irytacji.
Smak – zgodny z opisem na opakowaniu. Irish Cream tak naturalny, że sprawiał wrażenie niewegańskiego. Koniak smak zbliżony do oryginału. Triple Sec najmniej alkoholowy smak zbliżony do soku pomarańczowego.

Bezpieczeństwo
Wytrzymałość – wszystkie produkty spełniły swoją rolę wytrzymując testy

Uwagi:
Mając na uwadze dociekliwość społeczności internetowej istnieje duże prawdopodobieństwo, że, ze względu na imitacje smaków napojów alkoholowych, nie są zdatne dla uczestników ruchu Straight Edge.

WYNIK TESTU
Ilość potomków – 0
Zadowolenie – 10
Jedyne czego mi zabrakło to różne kolory w przypadku gumek o smaku alkoholi. Z tym, że nie upieram się zbytnio, bo nie mam za bardzo pomysłu jakie one miałyby być. Taki triple sec jest bezbarwny :) 
Nie opisuję tu sprawy zsuwania się, gdyż sam nie miałem nigdy takich problemów i niezajmowanie się takim problemem możemy uznać za brak empatii. A tak poważnie to nie wiem jak miałbym to sprawdzić na danym mi sprzęcie.

No i żeby nie było, że blog kulinarny a tu sam seks to daję przepis na zupę marchewkowo dyniową, z nieprzypadkowym doborem składników. Przy okazji. Wiecie ile musiałem się namęczyć, żeby kupić dynię? Ludzie, którym za pomocą hollywoodzkich szmir wpojono do głowy jakieś dziwne święto, masowo wykupowali je na lampiony :)

dynia
marchew
seler
lubczyk
imbir

Stosunek marchwi do dyni może być dowolny. Ja zrobiłem 1 do 1. Selera dużo mniej:) Marchew i seler kroimy w kostkę i gotujemy. Jak trochę zmięknie dodajemy pokrojoną dynię. W sumie w jakiej formie wrzucimy ją do garnka to bez znaczenia, bo na sam koniec i tak wszystko zmiksujemy. Dodajemy przypraw do smaku i miksujemy. Dodajemy jeszcze trochę lubczyku i pokaźną porcję imbiru. Podajemy posypane pestkami dyni choć ja głównie spożywałem z termosu.

Byłbym zapomniał. Ostatnio były głosy na temat tego jak testowane przeze mnie tutaj wyglądają po rozciągnięciu. W zasadzie dla normalnego użytkownika to bez znaczenia, ale wiele osób mogłoby chcieć wykorzystać je w zupełnie inny sposób, idąc na przykład w ślady Ilse Koch. Ograniczając się do tematyki związanej z weselem pokazuję jak truskawkowe wyglądałyby jako weselne balony. Przydatność oceńcie sami ;)


sobota, 2 listopada 2013

Światowy dzień wegan - obchody Katowice

Na 1 listopada przypada światowy dzień wegan. Jest to data umowna, symbolizująca powstanie The Vegan Society. Ogólnie to dokładnej daty nie zna nikt, ale ta została uznana, trochę prowokacyjnie, za umowną. Tak oto w dzień, w którym, jak mówi dowcip, na Śląsku jest najmniej Goroli, w mieście zwanym niegdyś Stalinogród odbyły się obchody tegoż dnia.  Było to co weg*anie lubią najbardziej czyli wyżerka i pokaz filmu "Vegucated".
Akcja odbyła się na zasadach kuchni społecznej czyli albo płacisz albo przynosisz jedzenie. W związku z tym wiele osób stanęło na wysokości zadania i przyniosło jakieś frykasy. Co mi się najbardziej podoba w takich momentach, to że jedzenie wyłożone jest na blachach, w plastikowych pojemnikach czy innych miskach, zupełnie odchodząc od idei food porn i zbędnych dekoracji. Smaczne jedzenie obroni się samo :) Wszystko czego spróbowałem było bardzo dobre, a jeśli komuś potrzeba super podania to niech idzie do restauracji dla japiszonów.



Tak oto na stole obfitości znalazły się (od góry):
- szarlotka
- sałatka warzywna
- mufiny z budyniem
- bigos
- chleb (np. do bigosu)
- kotleciki
- mufiny bananowe
- leczo z dynią
- sernik wegański
- sos, którego wszyscy używali do kotlecików, biały majonezowy

Wiadomo, że "na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy". Kiedy tylko pierwsza osoba porwała mufinkę reszta poszła lawinowo. Chwila na jedzenie i pora na główny element imprezy czyli film. Oto opis udostępniony przez kino:
Dokument opowiada o trójce nowojorczyków z różnych środowisk, których łączy jedno - typowa amerykańska dieta bogata w mięso i tłuszcze zwierzęce. Przyciągnięci perspektywą zrzucenia kilku kilogramów i poprawienia kondycji bohaterowie podejmują niecodzienne wyzwanie przejścia na sześć tygodni na dietę roślinną. Stopniowo zdobywając wiedzę na temat wpływu jedzenia na zdrowie i środowisko poznają... też ukryte fakty dotyczące hodowli zwierząt... I wkrótce gotowi są wiele zaryzykować, żeby upublicznić poczynania przemysłu, który popierali zaledwie parę tygodni wcześniej. Ale czy ta wiedza wystarczy, żeby wytrwać przy nowych przekonaniach w otoczeniu sceptycznych rodziców, mięsożernych kuzynów i nieprzychylnych nowej diecie znajomych?


Dla wielu osób pewnie nic odkrywczego, ale obejrzeć można. Jeśli ktoś jest zainteresowany to jest też tutaj:
http://vimeo.com/59789254

Po filmie dokończenie tego co zostało, a także można było podpisać petycje i zrobić zakupy. Na przykład takie oto ręcznie malowane torby.


Ogólnie sympatycznie, może bez fajerwerków, ale sympatycznie. Jedzenie dobre, film jak film dla kogoś w temacie nudny, ale z założenia impreza była otwarta więc dobrze, ze właśnie taki poleciał a nie inny :) Zabrakło trochę zorganizowanej pogadanki, ale nic na siłę. No i jak z każdej wyprawy przywiozłem łupy. Archiwalne numery "Vege", które były rozdawane za darmo dla wszystkich uczestników. Zaciekawił mnie artykuł o wegetarianizmie w Brazylii i przepisy na vege sushi. 


Na miejscu dostępne były również piwa z regionalnych browarów po rozsądnej cenie, a także ulubiony napój hipsterów mający coś wspólnego z ostrokrzewem paragwajskim. Ulubiony głównie ze względy na wygórowaną cenę. No i ciekawa toaleta :)


Pamiętacie jak pisałem o mufinkach, które poszły na pierwszy ogień. Magda i Mariusz, którzy je przynieśli podzielili się ze mną przepisem.

3 abo 4 banany
ćwierć szolki oleju
 2 szolki mąki
1 szolka cukru
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka sody 

Banany gnietymy widełkami. Mieszomy w jedny misce banany i olej, a do drugi nasuć reszty i tyż wymieszoć. Potym razym je złonaczyć, ino niy fest dokładnie (tak co by ino się razym połonczyły te suche i mokre). Wsadzomy to do papiórków abo blachy na babeczki. Ino niy fest dużo bo srogie rosnom. Wrazić to do piekarnika gorkiego na 180ºC. Czekomy 25 minut i fertig.

wtorek, 22 października 2013

Panna cotta

Po włosku podobno oznacza to gotowaną śmietankę. Nie znam włoskiego, ale biorąc pod uwagę proces wytwórczy jest to bardzo prawdopodobne. Niezależnie od tego jakiej substancji żelującej użyjemy trzeba to zagotować. Pytanie za 100 punktów. Czy jest wiele historii na temat powstania tego deseru i czy ma swoje święto? :)

Składniki:

mleko roślinne waniliowe
zielona herbata
agar
maliny


Do mleka dodajemy agar i gotujemy Ja dodaję pół łyżeczki na szklankę. Wlewamy do foremek ok 3/4 wysokości. Czekamy aż stwardnieje. Zaparzamy bardzo mocną zieloną herbatę. Studzimy, dodajemy agaru i znów gotujemy. Czekamy aż trochę ostygnie, bo wlanie gorącej może nam rozpuścić mleko i uzupełniamy naczynie do pełnej wysokości. Po stwardnieniu całości obracamy do góry dnem wystawiając na talerzach i polewamy zmiksowanymi malinami.

Florentynki

Jak sama nazwa wskazuje pochodzą z ... Francji :), ale kojarzą się z Florencją mimo, że nie są tam zbyt popularne. Nie ma się co dziwić, tak samo jak my nazywamy rybę "po grecku" żeby było bardziej egzotycznie, albo fasolkę "po bretońsku" mimo, że danie raczej pochodzi z Brytanii, tak samo Francuzi też zadbali o zabieg marketingowy. Choć teoria jest taka, że jeśli jakiś podróżnik był w jakimś zakątku świata i dostał pierwszy raz jakąś potrawę, której nie widział nigdzie indziej oraz nie potrafił jej zidentyfikować, to nazywał to zgodnie z miejscem, w którym je otrzymał. Efekt taki, że było w przeszłości wiele dań o podobnej nazwie. Według tej teorii ciastka były serwowane we Florencji. Zawsze mogłem zamieścić sycylijskie ziemniaki z cukrem, ale to chyba lepszy pomysł.

Składniki:

śmietana sojowa
szklanka cukru
1/3 kostki margaryny
płatki migdałów
i inne bakalie


W rondlu rozpuszczamy margarynę. Dodajemy cukru i mieszamy aż się nam rozpuści. Dodajemy śmietany i dalej mieszamy. Wylewamy masę na papier do pieczenia i posypujemy obficie płatkami migdałowymi. Umieszczamy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni. 20 minut powinno wystarczyć. Po ostygnięciu kroimy na prostokąty.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Babki ze slodkiego piasku

Można zostawić tą zabawę gościom. Pewnie nie będzie z tego ciekawych efektów, ale przynajmniej będzie zabawa :) Tak jak w życiu nie zrobimy babki ze zbyt suchego piasku, dlatego rozsądnie dobierać proporcje pomiędzy składnikami.

Składniki:

herbatniki
masło orzechowe


Wykonanie:
Herbatniki mielimy/kruszymy drobno. Mieszamy z masłem orzechowym i robimy babeczki. Sposobu robienia babek z piasku nie trzeba chyba nikomu przypominać, bo jest znany z dzieciństwa. Co prawda umiejętności używania różnych przedmiotów zanikają na rzecz komputera i telefonu, ale jeszcze przedszkolaki bawią się w piaskownicach :)

niedziela, 4 sierpnia 2013

Pieczone banany z czekoladą

Super szybkie, super proste, super dobre. W dodatku zgodnie z literaturą fachową banany posiadają szereg dobroczynnych właściwości, a najważniejsze z nich to:
  • jedzenie bananów ma działanie antydepresyjne, poprawia nastrój i łagodzi objawy PMS !!!
  • są doskonałym źródłem energii przed treningiem, a także przeciwdziałają skurczom mięśni
  • banan jest naturalnym lekiem zobojętniającym kwasy żołądkowe i niwelującym zgagę
  • pomagają przy zaparciach i pomagają odzyskać równowagę jelit po biegunkach i odzyskać utracone elektrolity
  • banany powodują, ze jesteśmy mądrzejsi i pomagają w nauce
  • obniżają ciśnienie krwi i przeciwdziałają zawałom
  • łagodzą objawy syndromu odstawienia nikotyny
Niektórzy używają ich do czyszczenia butów i wielu innych rzeczy :)

Składniki:

banany
gorzka czekolada


Wykonanie:
Banana lekko rozcinamy, wkładamy kostkę czekolady i kładziemy na grilla. Jemy bez skórki.

Będąc przy bananach należałoby wspomnieć o pewnym superbohaterze. Pytałem o niego na fanpage'u, ale pytanie okazało się za trudne ;) Odpowiedź to BANANAMAN. W przeciwieństwie do Popeya jest bardziej wiarygodny, bo nie ma specjalnego związku pomiędzy jedzeniem szpinaku, a siłą. Zupełnie inaczej niż z bananami :)





Wegetariański grill - edycja 2Organizator: Aniko

piątek, 2 sierpnia 2013

Grillowane ananasy w rumie

Kierunek morze więc trochę pirackich klimatów :) Są szkoły moczenia w cherry, ale to nie ma klimatu, bo i nic wspólnego z piratami :) O dodatkową ilośc alkoholu bym się nie martwił, bo wyparuje w trakcie grillowania. Deser został przetestowany na abstynentach :)

Składniki:

plastry ananasa
rum


Wykonanie:
Ananasa moczymy w rumie i jak się już trochę pomoczy to kładziemy na grilla. Owoc ma dobroczynny wpływ na mężczyzn, albo na kobiety zależy, z której strony patrzec.

Wegetariański grill - edycja 2Organizator: Aniko

poniedziałek, 1 lipca 2013

Truskawki w czekoladzie z kolorowym pieprzem

To jak postrzegamy smak i zapach warzyw lub owoców zależy od substancji zawartych w komórkach, z których są zbudowane. Pewne substancje wydzielają się mocniej, inne słabiej. Możemy im zawsze pomóc i taką rolę pełni w przypadku truskawek pieprz.
Danie proste w wykonaniu, ale ciekawe w smaku.

Składniki:
truskawki
gorzka czekolada
pieprz kolorowy mielony


Wykonanie:
Truskawki przygotowujemy do spożycia. ta czynność zazwyczaj zawiera mycie i usunięcie szypułek. 
Czekoladę rozpuszczamy w naczyniu znajdującym się w większym naczyniu z gorącą wodą. Inaczej łatwo byśmy przypalili. Tak zwana kąpiel wodna.
Truskawki moczymy w gorącej czekoladzie, a następnie obsypujemy pieprzem.


LET'S EAT STRAWBERRIESOrganizator: vimari

Truskawkowy zawrót głowy 2013Owoce z sadu i dzialkiDesery z truskawkami

sobota, 29 czerwca 2013

Szarlotka z lodami

Powinienem to zamieścić wcześniej, bo to nie jest typowy zestaw ciast, który leży sobie i czeka, aż łaskawie podejdzie do niego ktoś, komu akurat przyszło na to ochota. Podaje się to w określonym momencie, bo szarlotka musi być ciepła, a lody zimne. Nigdy na odwrót jak z kwasem i wodą. 
Przyjęło się, że szarlotka jest z jabłek. W rzeczywistości to rodzaj ciasta kruchego z owocami. O różnych opcjach zarówno co do pierwszego jak i drugich :) Powszechnie uważa się, ze nazwa pochodzi od pewnej carycy. Oczywiście Charlotty, a nie Katarzyny :)
Na zdjęciu szarlotka z lodami, wyglądająca dokładnie tak jak wygląda, nic bardziej nic mniej, leżącą cholernie daleko od idei food porn :)

Składniki:
Lody:
mleko kokosowe w puszce
cukier puder

Szarlotka (duża prostokątna blacha)
2 szklanki mąki
2 szklanki kaszy manny
1,5 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
margaryna do pieczenia
1 kg jabłek
kilka brzoskwiń
rodzynki



Wykonanie:
Mleko kokosowe wlewamy do pojemnika i wsadzamy do lodówki na całą noc. Kiedy oddzieli się tak zwana śmietanka miksujemy ją z cukrem pudrem i wsadzamy na kilka godzin do zamrażarki, ale nie na zbyt długo, żeby się nie zbryliło.
Jabłka i brzoskwinie obieramy i trzemy. Dodajemy rodzynek i ewentualnych przypraw korzennych. Składniki sypkie mieszamy ze sobą i dzielimy na dwie części. Jedną sypiemy na blachę. Przykrywamy warstwą ulubionych owoców i sypiemy kolejną warstwę. Margarynę kroimy lub trzemy na tarce i kładziemy na wierzch. Wkładamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 45 minut.




Akcja lodowa 2013