wtorek, 22 października 2013

Florentynki

Jak sama nazwa wskazuje pochodzą z ... Francji :), ale kojarzą się z Florencją mimo, że nie są tam zbyt popularne. Nie ma się co dziwić, tak samo jak my nazywamy rybę "po grecku" żeby było bardziej egzotycznie, albo fasolkę "po bretońsku" mimo, że danie raczej pochodzi z Brytanii, tak samo Francuzi też zadbali o zabieg marketingowy. Choć teoria jest taka, że jeśli jakiś podróżnik był w jakimś zakątku świata i dostał pierwszy raz jakąś potrawę, której nie widział nigdzie indziej oraz nie potrafił jej zidentyfikować, to nazywał to zgodnie z miejscem, w którym je otrzymał. Efekt taki, że było w przeszłości wiele dań o podobnej nazwie. Według tej teorii ciastka były serwowane we Florencji. Zawsze mogłem zamieścić sycylijskie ziemniaki z cukrem, ale to chyba lepszy pomysł.

Składniki:

śmietana sojowa
szklanka cukru
1/3 kostki margaryny
płatki migdałów
i inne bakalie


W rondlu rozpuszczamy margarynę. Dodajemy cukru i mieszamy aż się nam rozpuści. Dodajemy śmietany i dalej mieszamy. Wylewamy masę na papier do pieczenia i posypujemy obficie płatkami migdałowymi. Umieszczamy w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni. 20 minut powinno wystarczyć. Po ostygnięciu kroimy na prostokąty.

6 komentarzy:

  1. świetnie wyglądają, nie jadłam nigdy takich smakołyków:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Technicznie rzecz biorąc to nic innego jak przypieczona krówka ;)

      Usuń
  2. Uwielbiam florentynki, te wyglądają ślicznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniałe! Przymierzam się do zrobienia takich ciastek :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Jedną :) a ściślej rzecz biorąc moja miała chyba 150 ml.

      Usuń