piątek, 13 września 2013

Prezerwatywy wegańskie firmy Glyde - wielki test



Wiadomo, jest wesele, wszyscy jedzą, piją, tańczą i idą spać. Małżonkowie, zgodnie z tradycją, o ile są w stanie, zaczynają swoją imprezę. O ile nie mają jakiś specjalnych planów i są bardzo świadomi, to używają zabezpieczenia. No ale jak wegańskie wesele to wegańskie do końca. W przypadku większości dostępnych na rynku gumek sytuacja wygląda tak, że do ich produkcji używana jest kazeina, która jak wiadomo jest pochodzenia zwierzęcego. Na szczęście ostatnio można znaleźć firmy oferujące produkty wypełniające i tą niszę.



Jedną z nich jest Glyde. Firma o tyle ciekawa, że nie tylko wyklucza przy produkcji surowce pochodzenia zwierzęcego, bo to oferuje nawet korporacja próbująca wygryźć z polskiego rynku wiodącego producenta, ale też, w przeciwieństwie do niej, przykłada wagę do tego jak produkcja wpływa na środowisko, jak i do zasad „fair trade”. Mają nawet specjalną serię, z której dochód idzie na kampanię przeciwko AIDS.
Dzięki polskim dystrybutorom Cinco Terra i Fioletowy Kot mogłem osobiście przekonać się jak sprawdzają się te wyroby na polu walki :)
Najpierw prezerwatywy. Na stronie internetowej możemy się dowiedzieć, że są cieńsze niż te, które są produkowane przez wiodącego na polskim runku producenta. Różnica faktycznie jest wyczuwalna. Producent zapewnia, że nie jest to kwestia samej grubości, natomiast naturalne doznania są wynikiem miękkiej powierzchni. Oprócz tego odnoszę wrażenie, że nawet ładniej pachną.
Jeśli chodzi o smaki, to nie wiem jak smakują za to wiem jak pachną :) Ja miałem do wyboru wanilię, truskawkę i colę. Zapach całkiem naturalny z tym, że z tego wszystkiego cola była najmniej intensywna, ale za to miała to, czego te pozostałe mogły tylko pozazdrościć. Czarny kolor czyli odrobina luksusu :)
Oprócz tego otrzymałem jeszcze chustki oralne. Różne zapachy i kolory. Całkiem miłe w dotyku i nie tylko :) Używamy je kładąc na właściwym miejscu, a one są tak cienkie, że bardzo dobrze się dopasowują. Możemy je trochę zwilżyć letnią wodą, wtedy lepiej przylega. Wymagają co prawda nieco więcej wprawy, bo jednak przez chustkę ciężej znaleźć odpowiednie miejsce, ale wystarczy dobrze słuchać :) Bardzo dobra rzecz dla imprezowiczów (seks oralny to też możliwy sposób zarażenia), ale także dla małżeństw, które chcą ubarwić swoje igraszki fajnym gadżetem. Niezastąpione w przypadku wszelkich kobiecych niedyspozycji, a także dla tych, którzy nie mogą się przekonać do smaku partnerki ;)

Rzeczowa recenzja to taka, w której poznajemy różne punkty widzenia. Tak oto wyglądało to z drugiej  strony:

Metody planowania rodziny są różne, zaczynając od metody płukania coca colą pochwy kończąc na metodach bardziej sprawdzonych, aczkolwiek kontrowersyjnych i niekonwencjonalnych, jakimi są wegańskie prezerwatywy. Irygacja pochwy napojem gazowanym może wydawać się dobrym pomysłem antykoncepcyjnym w warunkach kryzysowych – o ile zależy nam na podwyższeniu poziomu demograficznego. Połączenie coca coli z prezerwatywą, czyli 2 w 1, to zdecydowanie rozsądniejsza forma antykoncepcji. Jest to bezpieczniejsza metoda aniżeli sama wiara w plemnikobójcze właściwości coca coli. Wegańskie prezerwatywy firmy Glyde wyszły naprzeciw tym oczekiwaniom łącząc w jednym produkcie smak coca coli z antykoncepcją oraz kreując modę, tradycję, sztukę, egzotykę, jak również budząc wiele kontrowersji.
Moda na coca colę, z oczywistych powodów nigdy nie minęła. W latach pięćdziesiątych minionego stulecia pojawienie się coca coli na polskim rynku wzbudziło zjawisko określane mianem stonki ziemniaczanej w płynie .
Tradycja picia coca coli przekazywana jest z pokolenia na pokolenie od najmłodszych lat. Coca cola to nieodłączny element na każdej imprezie, chętnie wypijana okazjonalnie
z pradziada na dziada. Bardzo często rodzice nagradzają swoje dzieci podając im właśnie coca colę w postaci nagrody, pomimo, iż napój ten w swoim składzie nie posiada żadnych atrakcyjnych składników, tj. zawiera: wodę, cukier (bądź aspartam), dwutlenek węgla, karmel amoniakalno-siarczynowy E150d (barwnik), kwas ortofosforowy E338 (regulator kwasowości), aromaty, kofeinę.
Ikona popkultury to Andy Warhol. Artysta sprowadził coca cole do rangi symbolu i kultu . Ulubiony artysta postmodernistycznej młodzieży, napój także.
Wegańskie prezerwatywy Glyde o smaku coca coli, oprócz wyżej wymienionych wartości charakteryzują się również czymś nowym – posiadają bonus w postaci egzotyki. Czarna prezerwatywa pobudza zmysły i przenosi kochanków w świat dzikiej rozkoszy. Współcześnie, w warunkach polskiej jesieni możemy poczuć się, jak w silnych ramionach Masaja (dla wszystkich fanek kolejnej książki robiącej sieczkę z mózgu :) - przyp.red), tudzież namiętnego obywatela rodem prosto z Republiki Południowej Afryki.
Wracając do tematu, wegańskie prezerwatywy Glyde jedynie smakiem muskają podniebienie. Niemniej ich plusem jest przede wszystkim egzotyczny kolor. Na białym człowieku robi niesamowite wrażenie! Oczywiście nie polecam ich ludziom o zapędach rasistowskich. Natomiast polecam je miłośnikom bezpiecznego seksu, czyli tym którzy wierzą w antykoncepcyjne właściwości prezerwatyw bardziej niż we właściwości antykoncepcyjne płukankom z coca coli :).
W ofercie Glyde znajdziemy również wegańskie prezerwatywy o smaku waniliowym. Jeśli ktoś lubi wanilie gwarantuję, iż na pewno nie poczuje się oszukany. Smak wanilii kojarzy się z zapachem niedzielnego ciasta, jak również z najlepszymi lodami na świecie, czyli takimi prosto z maszyny z lat 80-tych. Należy zauważyć, iż w wegańskich prezerwatywach znajdziemy więcej wanilii w waniliowych prezerwatywach niż coli w prezerwatywach o smaku coca coli.
W porównaniu do tradycyjnych, popularnych i klasycznych prezerwatyw, wegańskie prezerwatywy są cieńsze – co stanowi odczuwalny komfort. Dobre nawilżenie wegańskich prezerwatyw czyni z nich tzw. „gumki niewidki”. Kiedy soki puszczają bez wątpienia prym wiedzie to, co powinno. Są one bardzo słabo wyczuwalne. Można wręcz udać, że ich nie ma. Zaufać, że są.
Glyde aksamitne SAFE-SEX chusteczki to bardzo praktyczne akcesoria. Producent ostrzega przed ryzykiem, jakie nieść może ze sobą seks oralny. Oferta skierowana jest głównie do ludzi lubiących zmieniać partnerów. Zgodnie z zapewnieniami producenta chusteczki są: aksamitne, delikatne i „służą jako subtelna, zmysłowa i aromatyczna bariera podczas różnych form seksu oralnego”. Wraz z nawilżeniem, chusteczka łączy się ze skóra co powoduję, że przestaje być innym ciałem - obce ciało spójnie gra z każdym milimetrem, wgłębieniem i zrogowacieniem. Staje się jednością, i tak trwa. Jest lekka, miła w dotyku, nie podrażnia. Producent wspomina, iż chusteczki redukują ryzyko zarażenia się chorobami przenoszonymi podczas seksu, niemniej można w nich doszukać się o wiele więcej funkcji. Wiele kobiet cierpi na znaczną ilość upławów – i tutaj chusteczki mogą służyć pomocą – stanowią ochronę przed niemiłym zapachem oraz stanowią barierę przed nadmiernym śluzem. W moim odczuciu chusteczki nie są czymś nad wyraz „gadżeciarskim”, tak więc nie dało się odczuć, iż mam do czynienia z jakimś kiczem prosto z taniego porno. Niemniej jednak nie polecam chłopcom tudzież, młodym adeptom. Chusteczka zakrywa narządy płciowe, tak więc odnalezienie łechtaczki wymaga precyzji i doświadczenia. Chyba że adept lubi wyzwania oraz zabawy w ciemno, a partnerka jest doświadczona i cierpliwa. Konserwatywni zwolennicy seksu mogą odczuwać niechęć do chusteczek. Taki opancerzony seks, niczym ze średniowiecza, bo nie dość że gumka to i chusteczka, może mocno ograniczać i zniewalać.
Na koniec kilka słów refleksji oraz opinia na temat wegańskich prezerwatyw Glyde ULTRA. Prezerwatywy te, jako pierwsze z dotychczas przeze mnie stosowanych nie podrażniają mojej alergicznej skóry. Tak więc, prawdopodobnie skończyły się moje problemy alergiczne oraz dyskomfort, który odczuwalny był zawsze po stosowaniu popularnych, klasycznych prezerwatyw ogólnie dostępnych na polskim rynku. Ponadto – chyba najważniejsza zaleta wegańskich prezerwatyw – kolejna sfera mojego życia zgodna jest z moją filozofią – minimalizacja okrucieństwa wobec zwierząt. Jedyne co może być zwierzęcego w wegańskich prezerwatywach to dziki seks, a czerwone aksamitne chusteczki niech działają na mojego partnera niczym płachta na byka.



51 komentarzy:

  1. nie bylam w stanie doczytac do konca..
    ale zastanawia mnie jedno: dlaczego na blogu kulinarnym znalazla sie notka emanujaca seksem?
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blog jest o sposobie na wegańskie wesele czyli takze innymi poza kulinarnymi kwestiami z nim związanymi. Wiadomo że, siłą rzeczy, będzie głównie o gotowaniu, dlatego spokojnie, wkrótce menu włoskie ;) Przykro mi, że się źle czytało. Pomyślę o jakimś przedruku ze "Źródła" :)

      Usuń
    2. Chyba masz niezdrowe podejście do seksu. Jeśli ta notka ocieka nim wg Ciebie, to zapewne na filmach, gdzie się całują odwracasz zdrożony wzrok?
      To notka o tym, jak żyć w zgodzie ze swoją filozofią w każdym aspekcie życia, taka zresztą konkluzja Autora w tekście się pojawia. W każdym, nawet tym, który jest terenem pięknych przeżyć, a jednocześnie bywa spychany gdzieś pod dywan, jako be i tabu. Co, wg mnie, jest bardzo 'nie halo' dla myślących i otwartych ludzi, jakimi są weganie.

      Usuń
  2. Dlatego, że to blog wegański, a weganie nie tylko wykluczają produkty odzwierzęce z jedzenia, ale z każdej możliwej sfery życia :)
    Dzięki za tego posta. Właśnie odstawiam antykoncepcję hormonalną (bo niewegańska i boję się konsekwencji zdrowotnych). Chciałabym, żeby mój facet używał właśnie tych prezerwatyw, zastanawiałam się tylko, czy aby na pewno są dobre jakościowo. Teraz nie będę mieć chyba większych wątpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  3. to, ze weganski to rozumiem. Ale to blog kulinarny..od kiedy prezerwatywy sa dodatkiem do menu...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bywają. Np. tu http://kuchniakryzysowa.blogspot.com/2012/05/kaszanka-weganska.html

      Usuń
  4. Temat warty do poruszenia ale jak zwykle beznadziejnie opisany, co automatycznie odrzuca od czytania całości ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie dlatego JAK ZWYKLE tu wracasz :)

      Usuń
    2. Kurcze - beznadziejnie opisany??? Nie kumam tego, na prawdę! nie używałem jeszcze tych australijskich prezerwatyw (choć pewnie już niebawem...) więc ciężko mi ocenić sam podmiot recenzji, ale czytało mi się to doprawdy interesująco i sam się zdziwiłem po przeczytaniu do końca jak długi był ten wpis. Sam prowadzę bloga i nigdy nie mam energii na tak rozbudowane wpisy. congratulations!

      Usuń
  5. nie doczytałam do końca, ale koncepcja chyba nie była zła. Choć nie jestem fanką wege i odmian, lubię wiedziec co nowego na rynku, choćby gumki. Pozdrawiam, Anonimów również

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie o to chodzi, że już totalnie abstrahując od diety, dobrze znać takie rzeczy ze względów między innymi zdrowotnych (alergie).

      Usuń
  6. "Wiele kobiet cierpi na znaczną ilość upławów – i tutaj chusteczki mogą służyć pomocą – stanowią ochronę przed NIEMIŁYM zapachem oraz stanowią barierę przed nadmiernym śluzem." to się raczej leczy, a nie zasłania problem chusteczką...

    http://kobietaintymnie.pl/uplawy.html

    mela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stan naszych płynów jest głównie wypadkową tego co jemy. Do legendy przeszły już właściwości ananasa :) Całe szczęście o tym czy coś się leczy decyduje lekarz. Niejednokrotnie jest to całkiem naturalna przypadłość związana dietą, stanem organizmu, naturalnymi predyspozycjami czy w końcu subiektywnym gustem drugiej strony. Co do jednego się zgodzę, żadnych objawów nie można bagatelizować.

      Usuń
  7. WTF? Prawie zesikalam sie ze smiechu..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam jak przez mgłę czasy, w których śmialiśmy się na lekcjach biologii kiedy był poruszany temat bezpiecznego seksu. Chciałbym do nich wrócić, były takie beztroskie. Niestety czas leci nieubłaganie i trzeba było dorosnąć. Na swój sposób zazdroszczę...

      Usuń
  8. Zupełnie nie rozumiem tych, którzy nie doczytali. Widocznie są to osoby, dla których od treści ważniejsze są zdjęcia poglądowe. To byłby hit internetu!
    Świetny post promujący zdrowe i pozytywne myślenie. Przede wszystkim świadome zachowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja rozumiem, nawet chyba lepiej niż oni sami ;)

      Usuń
    2. Nie chodzi o temat ale sposob jego opisania. Ciezko sie czyta.

      Usuń
    3. Dlaczego Anonim nie napisze o tym na własnym blogu w sposób ciekawy, urzekający i poruszający tłumy. Wtedy Anonim na pewno zostanie znanym bloggerem, a potem dziennikarzem. W tej chwili raczej nie jest, bo nie zawracałby sobie Anonim głowy takim blogiem :) Życzę sukcesów.
      Z drugiej strony wiem, że lepiej by się czytało jakby było więcej scen opisowych, ale spragnionym takiej lektury polecam "Pamiętniki Fanny Hill". To ten poziom. Niemniej jednak bez odpowiedniej diety i snu ciężko się skoncentrować nawet na najprostszej lekturze.

      Usuń
    4. Ja nie rozumiem czego tu się czepiać. Ja jakoś doczytałam do końca i nie miałam z tym problemu. Ale może to dlatego, że nie mam gustu, hi hi hi :D

      Usuń
  9. maciek z klanu by zrozumial ................

    OdpowiedzUsuń
  10. A jaka cena za opakowanie? i czy bywają dostępne w polskich stacjonarnych sklepach? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ceny są na stronach sklepów, które podałem. Osobiście nie spotkałem ich jeszcze w stacjonarnym, ale nie mam ich za wiele w okolicy :) Z tego co widzę to producenci mają duże aspiracje więc może mają zamiar uderzyć w takie miejsca. Jeśli chodzi o sam fakt braku kazeiny to takie akurat można znaleźć w wielu miejscach, nawet automatach. Natomiast dla mnie osobiście ważne są również inne aspekty, tzn. nie tylko co zostało użyte do produkcji, ale też w jaki sposób zostało pozyskane.

      Usuń
    2. To może podałbyś mi marki, które są wolne od kazeiny? :-)
      Tak z ciekawości...

      Usuń
    3. Z wartych uwagi jest jeszcze ESP. Wkrótce recenzja :) Jest jeszcze jedna mi znana, ale budzi kontrowersje więc napisz do mnie na priv, bo nie chce tu się na ten temat rozwodzić :)

      Usuń
  11. WOW! Nie sądziłam, że w dzisiejszych czasach opisywanie przedmiotu codziennego użytku może wywołać takie kontrowersje :D :D :D
    W sumie to tak się zastanawiam, dlaczego właściwie notka nie miałaby ociekać seksem, a autor miał by się z tego tłumaczyć? Nie jest to wulgarne, nikogo nie uprzedmiotawia, rzeczowy i praktyczny opis. No chyba, że nie można się otwarcie przyznać, że seks jest przyjemny.
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech ten filmik posłuży za komentarz :)
      https://www.youtube.com/watch?v=iLIIcN-8EX4

      Usuń
  12. A ja jako nie anonim może wyjaśnię co mi się nie podoba. Otóż od dawna wiem o ekologicznych czy też wegańskich prezerwatywach. No i ok. Spoko. Cieszę się bardzo. Kliknęłam na twoją notkę dlatego że piszesz "wielki test" - super. Bo do tej pory jedyne co czytałam to reklamowy bełkot. Teraz wreszcie jakiś konkret. TEST - to brzmi dumnie. Tymczasem cały "test" ograniczył się do jednego zdania na samym końcu odnośnie tego że "w przeciwieństwie do innych" (jak ja to uwielbiam - jakich? nie wiadomo, bo po raz kolejny pojawia się mistyczna firma o nazwie "inny" - największa marka na świecie, sprzedająca od płynów do płukania ust, mebli po prezerwatywy) nie podrażniły cię.
    A tak co dostałam? Dostałam między innymi takie teksty:
    "Posiadają bonus w postaci egzotyki. Czarna prezerwatywa pobudza zmysły i przenosi kochanków w świat dzikiej rozkoszy. Współcześnie, w warunkach polskiej jesieni możemy poczuć się, jak w silnych ramionach Masaja (dla wszystkich fanek kolejnej książki robiącej sieczkę z mózgu :) - przyp.red), tudzież namiętnego obywatela rodem prosto z Republiki Południowej Afryki."
    Powiedz mi co w tym z testu? NIC. To KOLEJNY reklamowy bełkot. Kilka długich akapitów bełkotu. Ja rozumiem że za paczkę prezerwatyw miałaś napisać lub nawet opublikować tekst nadesłany przez producenta ale wtedy nie nazywa się to TEST tylko ARTYKUŁ SPONSOROWANY i jako uczciwy bloger powinnaś to napisać by każdy mógł zadecydować czy ma marnować na to czas czy też nie. Rozumiesz o co chodzi? Jeśli natomiast nie wiesz co to oznacza test produktu polecam sobie przejrzeć kilka większych blogów publikujących takie notki lub też filmów na YT, a dopiero potem zabrać się do pisania bo tak zmarnowałaś bardzo ciekawy temat (zresztą nie tylko ty bo nigdzie nie znalazłam testu wegańskich prezerwatyw - a temat mnie bardzo interesuje)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! I tak możemy dyskutować :) Dlaczego test? Bo zostały przetestowane. Zazwyczaj testy wskazują cechy użytkowe: jedzenie - smak, kolor
      drukarki - szybkość druku, dokładność
      samochody - spalanie, komfort
      komputery - wydajność
      itp.
      W przypadku prezerwatyw zwracamy uwagę na:
      komfort (doznania - grubość ścianki, zapach)
      a także takie drobne kwestie poprawiające życie erotyczne jak:
      - kolor
      - smak
      Do tego ewentualna szkodliwość, czynniki alergenne.
      WSZYSTKIE te kwestie zostały poruszone czy to wprost, czy to delikatniej.
      Pisząc "wiodąca marka" liczyłem, że wszystko jest jasne, bo losowo wybrana próbka na pytanie o najbardziej popularne w 100% wskazywała jedną markę.
      Oczywiście nie napisałem o wytrzymałości, ale nie pękły co uznałem w tych czasach za normalne, a do testu szampana było mi ich szkoda. Przeprowadziłem zwykły test z poziomu normalnego użytkownika. Także nie wiem i liczę na sugestie, jakie cechy powinienem jeszcze opisać. A może zdradzić więcej szczegółów co do samych warunków testowania?:) Odnoszę wrażenie, że dla wielu osób byłoby to najbardziej istotne.

      Usuń
    2. Oj to nie jest test.
      Chcesz opisać kolor - pisz o intensywności w chwili rozciągnięcia a nie o Masajach (co zresztą jest skrajnie nietrafione bo by jakaś kobieta mogła mieć takie fantazje mężczyzna musiałby się chyba cały wysmarować pastą do butów, no chyba że seks oralny i nie widzi nic poza kilkunastoma centymetrami kwadratowymi ciała partnera ale i wtedy prezerwatywę ma w ustach i koloru nie widzi). Jeśli zapach to czy jest wiarygodny, podobny do naturalnego czy śmierdzi chemią i powoduje odruch wymiotny (jak typowe prezerwatywy z kiosku) a.
      Standard nie standard, nie znasz się na właściwościach prezerwatyw to je poznaj. Sprawdź elastyczność bo od niej zależy to czy w pewnym momencie się nie zsunie - co równie jest niebezpieczne jak pęknięcie a trafia się przy większości rodzajów gumek - a nie o tym że Warchol wypromował coca-cole.
      Poza tym dostałaś do przetestowania produkt i było ci szkoda przeprowadzić wiarygodny test? To na miejscu producentów proponuję nie nawiązywać z tobą więcej współpracy bo jesteś marnym testerem - no chyba że w "umowie" miałaś po prostu napisać notkę reklamową.
      Jak wygląda PORZĄDNY test:
      jedzenie - nie tylko smak i kolor (bo na tej podstawie bazują korporacje) ale i skład z jego opisem i interpretacją, kaloryczność i inne parametry, cena, porównanie z innymi podobnymi w tej kwestii produktami (najlepiej z podaniem ich nazw by każdy mógł potwierdzić wiarygodność) a jeśli naprawdę jest się dobrym to rodzaj opakowania, bezpieczeństwo i możliwość recyklingu.
      Drukarki - nie tylko szybkość druku i dokładność ale koszt wydrukowania 1 arkusza tekstu i zdjęcia z oryginalnymi tuszami i popularnymi zamiennikami, szybkość startu, wypisane i omówione dokładnie wszystkie parametry.
      We wszystkich przypadkach dobrze jest się pokusić o to by sprawdzić gdzie są produkowane testowane produkty a rzeczą niemalże absolutnie obowiązkową - najbardziej podstawową od której się powinno zacząć nawet marny test - wydaje mi się przedstawienie zdjęcia opakowania i aktualnej ceny.
      Cały twój test jeśli wyciąć marketingowy bełkot można zmieścić w 2 linijkach opisu: "mają fajny kolor, ładnie pachną i mnie nie podrażniają" - i byłby o wiele lepszy, bardziej wiarogodny i czytelniejszy (BTW może byś sprawdziła co cię podrażnia - może środek nawilżający? a może masz uczulenie na lateks? dobrze wiedzieć bo ktoś może mieć podrażnienia z zupełnie innego powodu i w komentarzach usłyszysz "kupiłam bo nie podrażniają a potem przez tydzień się drapałam! kłamiesz!".

      Testy to bardzo trudna, żmudna i odpowiedzialna praca. Jeśli chcesz przeprowadzić test (zwłaszcza chcąc go nazwać "wielkim") nie może ci być żal, szkoda pieniędzy (zwłaszcza że dostałaś je za darmo pewnie do testów a nie do łóżkowych igraszek), musisz się nad nim porządnie zastanowić, przyjąć schemat, zasady, miarę porównawczą, punkty do testu które będziesz sukcesywnie realizować. W innym wypadku pisz "moja opinia" lub "artykuł sponsorowany" i nie będzie z tym żadnego problemu.

      Usuń
    3. W artykule podkreślam, że MNIE nie uczula. Tabletki antyhistaminowe , które leczą objawy alergii mogą uczulać i wywołać wstrząs anafilaktyczny. Alergia oraz Atopowe Zapalenie Skory to dość pokrętna choroba i ewentualnie temat na inny artykuł. Przy alergiach i zjawisku krzyżowym- które jej towarzyszy- dość trudno zlokalizować co uczula. Dlatego najpowszechniejsza metodą jest odkładanie czynnika alergizującego. Nie ma to jak ciocia dobra rada, za która dziękuję, zważywszy ze całkiem dobrze radze sobie z ta chorobą po swojemu. Testowanie było prezerwatyw a artykuł jest forma przekazu. Blog nie ma charakteru naukowego. Nie mam laboratorium analitycznego, ani też czasu żeby testować składników prezerwatyw- choćby na sobie. Dostępne na rynku prezerwatywy mnie podrażniają a wege gumki nie. Tak więc jeśli ktoś kupi gumki i będzie się drapać, nie może zarzuć mi kłamstwo bo po prostu mnie nie swędzi. Artykuł pisany jest w liczbie pojedynczej i nie ma charakteru naukowego.

      Magda. 

      Usuń
    4. Co mnie czy normalnego użytkownika obchodzi jaki jest kolor po rozciągnięciu? No chyba, że masz zamiłowanie do ciekawych abażurów jak w przypadku "suki z Buchenwaldu". Jakbym prowadził bloga o tematyce militarno survivalowej to bym zamieścił test ile wody można przenieść w jednej gumie, albo jak dobrze zabezpiecza lufę karabinu przy desancie morskim, ewentualnie czy z można zrobić cięciwę do łuku i zabić wiewiórkę. Fakt. Jako, że to blog o weselu mogłem pokazać jak będą wyglądały napompowane w roli balonów. Mogę zrobić to dla ciebie, bo mam akurat czerwone :)
      Czy się zsuwają? Mi się nigdy nie zsunęło, i nie słyszałem, żeby ktoś z moich znajomych miał taki problem (raz widziałem to w serialu "Ostry Dyżur" jak przyszła para 12 latków żeby to wyjąć, a przecież nie będę ludzi na ulicy pytał skoro mam pokaźną próbkę)ale podejrzewam, że problem leży gdzie indziej i nie ma co zwalać na rozciągliwość :)
      To gdzie są produkowane, z czego, jak wyglądają czy jaka jest ich cena to wszystko jest na stronie producenta lub dystrybutorów, które podałem. trzeba ci wszystko pokazać palcem? Tutaj chyba ty masz błędne pojęcie słowa test. Test to testowanie(użytkowanie). Prawie jak reklama paneli po której skaczą ludzie z afryki. W NORMALNYCH warunkach.
      Ja życzę tobie powodzenia z producentami gdzie dostaniesz do testowania chleb, a ty zamiast o smaku napiszesz że kiepsko się nim wbija gwoździe jak stwardnieje. Mogłem holować na nich auto i co? Dobre by nie pękły? Każda pęknie. To oczywiste, że jak chcesz coś udowodnić producentowi to tak się stanie. Jak chcesz psa uderzyć to kij znajdziesz. Ja przeprowadziłem test (wielokrotny) z poziomu normalnego użytkownika, tzn. zgodnie z tym do czego zostały wyprodukowane oraz zwróciłem uwagę na to co normalny użytkownik zwraca uwagę. Bez dewiacji. Nie ma nic przeciwko dewiacjom, ale sam takich nie mam i jednak większość ludzi też nie.
      Jak nie wiesz do czego powinny służyć prezerwatywy to może sama się zorientuj zanim zaczniesz pouczać innych:)
      Reasumując z twojego tekstu wynika, ze jeśli chodzi o cechy czysto użytkowe to niczego nie brakuje. Tekst z Masajem był humorystyczny i to pocisk po książce a właściwie zjawisku. Tu też trzeba paluszkiem? A to, że kogoś poniosło tudzież tak to sobie opisał, to akurat taka grafomanka jak ty powinna okazać odrobinę zrozumienia ;)
      A już tekst z pastą do butów nie wiem jak się ma do np. wysokiej sprzedaży wibratorów. Przecież to nie mężczyzna.
      Alergię masz wyjaśnioną. To był test konsumenta, a nie profesjonalne badanie konsumenckie z próbką na 100 osób i opieką lekarza.

      Usuń
  13. Myślę, że autorzy na pewno nie zmarnowali ciekawego tematu :)Aniko, Twoja rzeczowa krytyka dość mocno trąca PMS, wiec może warto samemu dokonać rzeczowego, konkretnego testu. Może być podobny do tych co na YT bądź na innych blogach :)

    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja wypowiedź brzmi jak obrażona duma autora lub jego funfeli który sztucznie sobie robi obrońców poprzez pisanie jako anonimus. Nie piszę testów bo nie mam czasu. Prawdziwy test jest kosztowny i bardzo pracowity, na pewno moja uczciwość nie pozwalałaby się tego podjąć z ilością czasu jaką dysponuję oraz w zamian za "produkt do przetestowania" (to tak jakby powiedzieć że w restauracji będziesz pracować w zamian za możliwość zjedzenia resztek z talerzy gości). Chcesz porządną opinię? Polecam AdBustera na youtube, on przeprowadził test prezerwatyw (fakt że bez tych tutaj).

      Usuń
    2. Test jest w formie dość osobliwego artykułu i nie wiem w czym tu się spinać. Krzykliwy ton Twojej wcześniejszej wypowiedzi rzeczywiście odebrał mi dumę autora ;)

      Magda

      Usuń
    3. P.s. bardziej lubię niż BTW

      Niemniej duma autora w tym iż nie pozwala sobie na tworzenie sztucznych pozytywnych opinii. Choć trudno w to uwierzyć zdarzają się i te pochlebne , niezależne co jeszcze bardziej - niewiarygodne .

      magda

      Usuń
    4. Tobie polecam przeczytać odpowiedź firmy Durex na ten test. Z całym szacunkiem do AdBustera, którego lubię, nie można im nie przyznać trochę racji. Test był kontrowersyjny, przesadzony, ale taki ma chłopak styl. Mogłem zrobić bardzo ciekawy test. Zapewniam cię, ze mam wyobraźnię, ale czy wiarygodny co do właściwego użytkowania? Śmiem wątpić.

      Usuń
  14. A mnie artykuł bardzo się podobał i myślę, że jest opisany w przystępny sposób :))

    Ann.

    OdpowiedzUsuń
  15. Gumki niewidki :) Fajne. Glyde są the best!

    OdpowiedzUsuń
  16. A mnie się powyższy artykuł bardzo podoba. Aniko? Może sama przeprowadzisz test tych prezerwatyw i podzielisz się z nami wynikami tegoż testu. Mamy dużo czasu, więc nie musisz się spieszyć.
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  17. O Santa Maryja! - co za debata literacko-konsumencka ;-) pierwsi weganie w tym kraju, czyli gdzieś z krańca lat 80-tych, takich nie pamiętają... aż łezka się w oku zakręciła ... hahaha. No nie, ok, każdy ma swoje parę groszy do dodania i to dobrze, inaczej jesteśmy zaraz z powrotem w kondomowym-staliniźmie ;-)
    to ja tylko od siebie dodam jeszcze, że kondomy GLYDE znam, i owszem, jeszcze z moich londyńskich czasów, wegańska brać w północnym londku wypychała nimi swego czasu kieszenie, były znane i lubiane na scenie, nie najtansze ale w sumie spoko (jak sie nie zuzywa po 3 dziennie to ceny kondomow nie graja w sumie roli...) Czy jest tak dalej, tego nie wiem.
    fajnie że glyde są w polandzie i że kucharzyna je wygrzebał! a teraz kłóćta się dalej. VEGANS ON THE BATTLE! :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W czasach słynnych kanapek z dżemem to może i nie było, ale już 10-15 lat później na forach sXe to lepsze rzeczy się działy :)

      Usuń
  18. dla mnie dobra recenzja i tyle kazdy moze zaryzykowac bo w tej dziedzinie i tak sie ryzykuje :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobra recenzja, dobre gumki, a mających "ból dupy", bo na blogu kulinarnym pojawiło się coś, olaboga, niekulinarnego, zapraszam do przemyślenia jeszcze raz czy naprawdę o antykoncepcji NIE WARTO mówić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedni zastanawiaja sie dlaczego na blogu kulnarnym pojawil sie wpis "niekulinarny", a ja sie zastanawiam dlaczego wlasnie taki wpis mialby sie nie pojawic :)

      Usuń
  20. A mi sie bardzo podoba odejscie od tematu kulinarnego! Tez zamierzam (Krtek nejí maso) :) Tresciwy i interesujacy post, brawo! Zaintrygowaly mnie chusteczki oralne, pierwszy raz o nich slysze i newet nie potrafie sobie wyobrazic co sie z nimi robi. Szukalam jakis opisow, ale chyba zle to robie. Napiszesz cos wiecej :) Pozdrawiam :) SS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chusteczki kładzie się w odpowiednie miejsce na ciele kobiety, którym mamy zamiar się zająć. Można by rzec wyściełamy :) Żeby lepiej przylegało, to możemy trochę zwilżyć. Tylko ciepłą wodą, a nie lodowatą ;) No i dalej już jak zwykle :)

      Usuń
    2. Ok, chyba zalapalam :) Ciekawy eksperyment przede mna :D Na pohybel cnotliwym komentujacym :D Dzieki!

      Usuń
  21. drodzy weselnicy, Andy WarHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHHol! proszę, nie zapominajcie o ortografii :)

    OdpowiedzUsuń