Oto wywiad z weganinem łamiącym wszelkie stereotypy, a przede wszystkim odnośnie wagi koguciej. Mającym za sobą wiele sukcesów sportowcem w tym mistrzostwo świata Federacji WBC. Przed Państwem Jan Müller, który jest bardzo sympatyczny, ale i przypierdolić potrafi :)
Jak długo uprawiasz sporty walki i jak to się zaczęło?
Zacząłem od Muay Thai 12 lat temu, ale ze sportami byłem związany od dziecka. Najpierw piłka nożna, hokej itp., a potem koszykówka. Grałem nawet w młodzieżowej kadrze narodowej, ale z powodu braku czasu na studiach zrezygnowałem i zająłem się kulturystyką. Brakowało mi sportu, a zawsze podobały mi się sztuki walki, głównie jako wyzwanie dla własnego rozwoju, dlatego spróbowałem tajskiego boksu, który w tym czasie był uważany za najbardziej kompleksowy i intensywny sport walki. MMA dopiero wtedy raczkowało. Dzięki przygotowaniu, które dały mi inne sporty, bardzo szybko osiągnąłem efekty i w przeciągu roku zacząłem startować w zawodach, gdzie zdobywałem tytuły, co dodatkowo mnie zmotywowało. Między innymi ze względu na promowanie współczucia dla zwierząt chciałem pokazać na własnym przykładzie, że dieta bezmięsna może na nas wpływać pozytywnie.
Dlaczego jesteś weganinem? Jak wyglądały początki?
Jestem weganinem z powodów etycznych, cała reszta (lepsza kondycja i zdrowie) jest dla mnie tylko doskonałym dodatkiem. Na pierwszym miejscu kwestie etyczne. Nie chciałbym, żeby jakiekolwiek zwierzę umierało lub cierpiało z mojego powodu, już od dziecka miałem silne relacje ze zwierzętami.
Wychowałem się na wsi gdzie bawiłem się ze zwierzakami, uczyłem się je rozumieć i … intuicyjnie czułem, że są moimi przyjaciółmi. Mam taki sam stosunek do natury samej w sobie i jestem pod mocnym wpływem ekologii. Natura jest dla mnie ogromnym źródłem inspiracji w postrzeganiu świata, ale też w muzyce, co widać po tekstach jakie piszę. Weganizm jest najbardziej ekologicznym i etycznym stylem życia jaki mogłem wybrać. Byłem na diecie wegetariańskiej 20 lat, a weganinem jestem od pięciu.
Czy miałeś jakieś problem z budowaniem masy mięśniowej z powodu spożywania tylko białka roślinnego?
Absolutnie! Wręcz przeciwnie. Kiedy grałem w koszykówkę byłem chudy i jak tylko przeszedłem na wegetarianizm przybrałem 15 kg masy mięśniowej w bardzo krótkim czasie. Teraz ważę 115 kg (mam 2 m wzrostu) i czuje się świetnie na diecie złożonej tylko z roślin. Oczywiście należy się upewnić, że nasza dieta ma wszystko czego potrzebujemy, ale na to samo musimy uważać w przypadku diety konwencjonalnej. Rośliny to bogate źródło białka dlatego nie ma żadnego problemu. Jeśli posiadasz podstawową wiedzę w kwestii odżywiania możesz zapewnić prawidłową ilość oraz skład aminokwasów.
Dieta roślinna jest świetna na siłę. Mamy pełno przykładów dookoła. Na przykład jeden z najsilniejszych ludzi na ziemi, weganin Patrik Babounian i wielu innych. Jeśli chodzi o mnie to po przeskoczeniu z diety wegetariańskiej na wegańską siła nawet wzrosła, tak samo jak wytrzymałość fizyczna. To są bonusy diety wegańskiej, które przychodzą wraz z czystym sumieniem, że ani zwierzęta, ani planeta nie musi cierpieć z naszego powodu.
Jakie jest Twoje zdanie na temat diety wegańskiej I osiągnięć sportowych? Czy są jakieś płaszczyzny, w których są lepsi lub gorsi?
Jeśli chodzi o sport, zwłaszcza tam gdzie występuje ogromny wysiłek fizyczny (sporty walki, ultra maraton itp.) dieta warzywna jest bardzo korzystna, na co jest wiele dowodów. Ograniczenia są tylko w naszej głowie i możemy nad tym pracować – w czym pomaga nam również dieta wegańska, dlatego, że widzisz rzeczy w różnej perspektywie i możesz sobie przesuwać ograniczenia. Nie jestem w stanie wskazać żadnych przeciwwskazań. Może w jakiś krajach, gdzie mamy małą dostępność wysokiej jakości wegańskich produktów, ale to też się zmienia.
Staram się odżywiać zgodnie z zasadami zdrowego trybu życia, dlatego jem odpowiednią ilość posiłków dziennie (około sześciu), dużo świeżych owoców i głównie warzywa. Zwracam uwagę, aby w posiłkach była odpowiednia ilość białka. Ogólnie to naprawdę lubię smoothie i surową dietę, ale smakują mi też klasyczne posiłki jak makarony itp. Gustuję też w kuchni tajskiej, którą poznałem w czasie moich treningów w Tajlandii. Kuchnia tajska jest lekka, ale pożywna i dobrze zbilansowana.
Jeśli chodzi o suplementy to od czasu do czasu używam wegańskiego białka konopnego, ale to głównie z wygody kiedy nie chce mi się gotować. Normalnie tego nie potrzebuję. Zwracam też uwagę na dostarczanie witaminy B12.
Dużo fighterów ma problem z poziomem testosteronu ze względu na długie treningi. Bierzesz jakieś stymulanty testosteronu? Jak sobie z tym radzisz?
Muszę powiedzieć, że nigdy nie miałem takiego problemu na diecie wegetariańskiej, a w szczególności na wegańskiej. Nawet na odwrót – dieta wegańska obudziła we mnie pokłady zdrowej agresji, która jest połączona z testosteronem – czuję się szybszy i bardziej wybuchowy w czasie sparingów, a moje ciało szybciej się regeneruje. To ta sama siła tylko, że ma same pozytywne skutki. To jest powód, dla którego nie używam tego typu specyfików.
Dokładnie na odwrót :) Na palcach jednej ręki mogę policzyć ile razy byłem chory od czasu kiedy przestałem jeść mięso (ponad 20 lat).
Czy masz jakiś specjalny tryb życia z powodu sportu? Co z alkoholem, słodyczami itp?
Może nie z powodu sportu co z powodu stylu życia. Jestem blisko związany ze straight edge – oznacza to życie bez narkotyków. Z tego powodu nie piję alkoholu, nie palę, nie ćpam, nie piję kawy itp. Nie lubię nawet słodyczy. Nie lubiłem ich od dziecka, dlatego mam szczęście w tej kwestii. Nie traktuję straight edge , czy weganizmu, jako jakiegoś poświęcenia, albo czegoś co muszę sobie odmawiać. Dla mnie to pozytywna decyzja która bardzo dużo mi dała – czysty umysł, większe zrozumienie otaczającego mnie świata i tego co dzieje się wewnątrz mnie.
Obecnie jakoś specjalnie nie walczę, ale trenuję zarówno sam jak i innych. Rano prowadzę trening dla ludzi, potem idę do pracy, a po południu mam swoje treningi 3 razy w tygodniu. W pozostałe dni siłownia. Czasem biegam lub uprawiam inne sporty np. koszykówkę. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez wysiłku fizycznego.
Jaka (i dlaczego) była Twoja najcięższa walka w karierze sportowej?
Paradoksalnie nie była to żadna walka o tytuł tylko zwykła walka w Wiedniu kilka lat temu. Moim przeciwnikiem był Turek, który miał ogromne wsparcie ze strony fanów, przyjaciół i rodziny znajdujących się na widowni. Jego styl był bardzo ciężki. To był 120 kilowy wielki facet, który walczył ostro od pierwszej sekundy. Obaj trafialiśmy się wiele razy, trzy razy prawie wylecieliśmy z ringu, ale przede wszystkim byliśmy ostro wyniszczeni. Wygrałem, ale byłem obity jak nigdy wcześniej, nawet na różnych zawodach z systemem turniejowym, czy nawet na mistrzostwach świata. Ledwo mogłem chodzić przez kilka dni, miałem ogromne stłuczenia na nogach, prawie połamane żebra, lekkie wstrząśnięcie mózgu, totalnie okopane przedramiona od bloków i blizny na twarzy… Ale było to dla mnie fantastyczne doświadczenie, którego nie zamieniłbym na nic innego, mimo że odczuwałem to jeszcze przez kilka tygodni po walce.
Poza pracą, która sprawia mi wiele przyjemności (pracuję w niezależnej agencji reklamowej) tworzę muzykę. Gram w zespole o nazwie TISÍC LET OD RÁJE (Tysiąc lat od raju – www.tlor.cz) , który miesza metal z hardcorem, a przy tym świetnie mnie relaksuje. Ta muzyka jest bardzo agresywna, intensywna i wymagająca technicznie. Lubię także bardziej ambitną muzykę, także ambient.
Współtworzę projekt (www.river-music.com). Lubię także muzykę klasyczną. Piszę również teksty co jest bardzo kreatywne I doskonale się w tym odnajduję. Ogromną inspiracją jest dla mnie natura i pisząc, odczuwam silną relację z głęboką ekologią, także w ciemnych barwach. Bardzo dużo czytam i bardzo istotne jest dla mnie aby posiadać doświadczenie zarówno w sprawach zewnętrznych jak i wewnętrznych.
Moim zdaniem nie powinno zabraknąć egzotycznego jedzenia kuchni azjatyckiej, które naprawdę uwielbiam. Na przykład wegańskie sushi, wszystkie rodzaje posiłków z tofu, takie smakowitości jak pad thai itp. oraz ogromne ilości surowych warzyw i owoców. Jeszcze smoothie powinno się lać ogromnym strumieniem :)
Uwielbiam makarony. Klasyczne włoskie spaghetti z oliwkami w sosie pomidorowym – ale nie potrzeba na to specjalnego przepisu.
makaron
sos pomidorowy
zioła
oliwki
Po prostu wszystko gotujesz i dajesz to razem :)
Masz jakieś rady dla weg*ańskich fighterów?
Trenujcie ciężko, edukujcie się najbardziej jak możecie i pracujcie nad sobą, gdyż walczycie nie tylko dla siebie, ale także dla zwierząt, bo one nie potrafią obronić się same. Życzę wszystkiego najlepszego polskim weganom i chciałbym podziękować za wszystko co robicie dla zwierząt i natury.
Super wywiad :-)
OdpowiedzUsuńdawno nie czytałałam tak pozytywnego wywiadu. propsy dla autora i Jana! :)
OdpowiedzUsuńWspieram wszystkie wege blogi, ale ten makaron to antyreklama weganizmu - we włoskiej wersji na pewno obyłoby się bez zielonych oliwek, sosu, który wygląda jak nie podkolorowany sok pomidorowy i smutnego makaronu, który nie widział oliwy z oliwek. Potem ludzie dziwią się, że tak trudno kogokolwiek namówić na weganizm.
OdpowiedzUsuńKiedyś poznałem pewną Włoszkę w Londynie i dodawała zawsze dużo oliwek do pasty, ale co do makaronu to fakt mogłem użyć tego o nazwie "wesołe literki" wtedy byłby bardziej wesoły :) Co do apetycznego wyglądu dań z takim czy innym składnikiem to obserwując wszystkożerców i ich codzienne obiady jakoś nie zauważyłem, żeby przykładali wielką wagę do estetyki, chyba, że mama gotuje małemu niejadkowi, ale standardowy gość w poplamionej żonobijce i wojskowych spodniach dresowych ma na to, posługując się młodzieżową nowomową, wyjebane, a wegańskiego i tak nie ruszy dla zasady :) I choćbym pozłocił to nikogo nie zachęcę. Ale zgodnie z Vox populi, następnym razem się postaram, żeby wyglądało bardziej jak to co jedzą np tak : http://images4.mysupermarket.co.uk/Products_1000/34/024834.jpg?v=2
Usuńsmutne ostatnio bywają piersi na pudelku :D
Usuń