sobota, 28 czerwca 2014

Bieg uliczny i owsianka mistrza. Aha, jeszcze dzień wegańskiej pizzy.

Po ulicach często się biega. Czasem goni się kogoś lub coś. Czasem ktoś nas goni. Ta pierwsza sytuacja jest dużo bardziej komfortowa, ale za to w wyniku tej drugiej mamy lepsze osiągi :)
Czasem organizuje się bieganie gdzie nie goni się niczego. Chyba, że ładne widoki :) W takim właśnie bieganiu ulicznym postanowiłem wziąć udział dzisiaj. Trochę nie moja bajka, ale zawsze coś sportowego :) Tym bardziej, że to jedna z imprez, w których po prostu bierze się udział dla samego brania.
Bieg odbył się pod hasłem TOLERANCJA NA SPORTOWO w mieście Oświęcim. Co jest wybudowane w Oświęcimiu to chyba nie trzeba mówić nikomu. Czasem trzeba tylko przypomnieć niektórym przez kogo to zostało wybudowane, albo co się działo w tych budowlach. Ale tu nie o tym.

Przed biegiem trzeba zjeść energetyczny, ale lekkostrawny posiłek. Taki co nie będzie nam za długo leżał w żołądku, bo jak zacznie tam trząść to może wrócić na powierzchnię. Idealna do tego była owsianka mistrza. Mistrza dlatego, że przepis zaciągnąłem od oficjalnego mistrza świata w przyrządzaniu owsianki. Ilości składników podaję jak w originale. I pamiętajcie! Najlepsza owsianka robiona jest na wodzie. Jeśli ktoś chce sobie dodać mleka to robi to dopiero po ugotowaniu.

pół garści grubych płatków owsianych
pół garści błyskawicznych płatków owsianych
kubek wody
szczypta soli

Dodatki, które się daje na mistrzostwach
konfitura jagodowa
melasa lub syrop klonowy
mus malinowy


Wodę doprowadzamy do wrzenia i wsypujemy grube płatki. Gotujemy 3-4 min i dosypujemy błyskawiczne. Gotujemy cały czas mieszając aż masa nam się zrobi w miarę jednolita. Teraz dopiero solimy. Gdybyśmy dodali soli za szybko utrudniłaby mięknięcie płatków.
Po wszystkim podajemy z jednym z dodatków, albo ze wszystkimi. 
Naprawdę działa. Poczułem lekki spadek siły dopiero na końcu biegu jak już sporo przyspieszyłem.

Cała impreza zgromadziła zarówno amatorów biegania, którzy po prostu sobie biegają jak i profesjonalistów. Ci pierwsi stali z przodu i dość szybko znikli po to żeby nas mogli zdublować przy którymś okrążeniu :) Wśród nich Robert Korzeniowski.


Bieg się zaczął. Kilka pierwszych rzędów ostro uciekło i nadeszła kolej na nas. Przy rytmach muzyki SKA na pełnym luzie mogliśmy zacząć swój bieg.


Bieg odbywał się na dystansie 10 km w sposób, jaki niektórym nie odpowiada czyli 4 okrążenia. Zero spiny, ale duch walki pełen :)

Dobiegłem z całkiem dobrym wynikiem, ale nie to było najważniejsze. 


KAŻDY, kto ukończył ten bieg może być z siebie bardzo zadowolony. Po pierwsze samym startem dokonał czegoś na co przeważająca większość społeczeństwa w ogóle by się nie odważyła, a większość z tej większości nawet by nie dokonała.
Każdy z uczestników dostał jeszcze dwie pamiątkowe koszulki, co powinno być standardem na zawodach zwłaszcza tam, gdzie obowiązuje wysokie wpisowe. Niestety nie jest :)

Impreza świetna. W biegu mieli też wziąć udział znani bokserzy, ale ja ich nie spotkałem, a szkoda, bo zależałoby mi najbardziej na Michalczewskim za jego podejście do sportu i odważne wypowiedzi.
Jedyny minus to świętowanie 

Wieczorem, w związku z celebrowanym dziś międzynarodowym dniem wegańskiej pizzy zasłużona nagroda czyli pieczarki, cebula, brokuły, oliwki, pepperoni i tofu na cieście kalafiorowym:)


Impreza świetna. W biegu mieli też wziąć udział znani bokserzy, ale ja ich nie spotkałem, a szkoda, bo zależałoby mi najbardziej na Dariuszu Michalczewskim. Cenię go za jego podejście do sportu i odważne wypowiedzi.
Jedyny minus to świętowanie przy tej okazji 25 lat pozornej wolności. Niech epitet "pozorna" posłuży za cały komentarz :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz