poniedziałek, 24 marca 2014

Tort 269 i ogólnie pracowity weekend

Weekend mam już za sobą. Wczoraj cały dzień odpoczynku więc relacja z wydarzeń dopiero w poniedziałek :)
21 marca to międzynarodowy dzień przeciwko dyskryminacji rasowej. Dla niektórych to dobra do promocji dyskusji o dyskryminacji zwierząt. Tego dnia w Studio Sauron Tattoo odbyła się akcja darmowego tatuowania numeru 269. 
O co chodzi z 269 to możecie sobie przeczytać tutaj:www.269life.com
Są zdania, że taki tatuaż powinien być zrobiony na przedramieniu co ma być odniesieniem do holocaustu, ale chętni umieszczali je sobie w różnych miejscach, choćby dlatego, że nie mieli już miejsca na przedramionach :D

Całość wyglądała tak (zdjęcie nieostre, bo nie chciałem przeszkadzać fleszem :) ) : 



Dominika zapytała czy nie chciałbym zrobić tortu tego dnia no to zrobiłem specjalny tort bezpośrednio odwołujący się do tej liczby. Kluczem było miejsce liter w alfabecie. 2 -B - banan, 6 - F - fasola, 9 - I - imbir.

Warstwa 2

6 bananów
2 łyżki mąki
cytryna

Warstwa 6

0,5 kg fasoli
6 łyżek karobu

Warstwa 9

3 szklanki mąki
1,5 szklanki cukru
2 niepełne szklanki wody
1/3 szklanki oleju
2 łyżeczki proszku do pieczenia
paczka imbiru


Wszystkie składniki z warstwy 9 mieszamy ze sobą, umieszczamy tortownicę, a ją w nagrzanym do 180-200 stopni piekarniku. Jakieś 45 minut do 1 godziny powinno wystarczyć. Sprawdzać patyczkiem czy nic się tam nie lepi.
Fasolę moczymy kilka godzin, gotujemy, miksujemy i mieszamy z karobem.
Banany miksujemy, dodajemy soku z cytryny, wrzucamy do rondla, gotujemy i zagęszczamy mąką.
Na warstwę 9 nakładamy fasolę, a na nią krem bananowy.

Mój tort nie był jedyny jak się okazało, bo wiele osób uczestniczących w wydarzeniu przynosiło coś do jedzenia, dlatego wyszedł całkiem niezły catering :)


Bardzo żałowałem, ale nie mogłem sobie pojeść, bo na drugi dzień miałem zawody, do których zbijałem 5 kilogramów. Biorąc pod uwagę jak lubię jeść to była męczarnia, więc nie mogłem tego zaprzepaścić na jeden dzień przed :) Jednak dostałem trochę "do domu" :) W tym "kulki mocy" z bananów i daktyli, które były przydatne dnia następnego :)
Same zawody jak to zawody. Zjechali się zawodnicy z Polski i walczyli :) Bezcenne doświadczenie choć nie zdobyłem medalu :) 
Dla ciekawostki mogę powiedzieć, że walczyły tam 4 osoby "bezmięsne" i to tylko takie o których ja wiem. Dwie zdobyły medale. Srebrny i brązowy.
Natomiast wszystkim, którzy cały czas znajdują jakieś nowe wymówki, żeby nie trenować chciałbym powiedzieć, że w zawodach brał udział gość, który jest niewidomy. Jedynym ułatwieniem, czyli w sumie żadnym jakie mu poczyniono to takie, że walka zaczęła się od wspólnego chwytu. Cała reszta "na pełnym wyjebaniu i hardcorze" jak śpiewa PC Park i nikt nikogo nie oszczędzał. Przegrał, ale na punkty i walka była naprawdę ostra. To tyle dla wszystkich "za starych", "za chudych", "za grubych", "za zmęczonych" czy innych "za".
A wieczorem w końcu mogłem porządnie zjeść :D